środa, 17 kwietnia 2013

4 - I tak wiem, że mnie pragniesz.



Odebrałam już któreś z kolei połączenie od Victora. Dzwonił tylko po to, żeby zapytać, co robię i co zamierzam robić później. Z jednej strony to było miłe, cieszyłam się, że mój kolega z Madrytu stara się utrzymywać kontakt, ale… Wszystko ma swoje granice. Podczas jednej z kilkudziesięciu rozmów ustaliliśmy, że wrócę do stolicy Hiszpanii na kilka dni w odwiedziny do ciotki, no i oczywiście z zamiarem spotkania się z Victorem! Stęskniłam się za nim, choć nie widzieliśmy się dopiero jakiś tydzień…
Pakując najpotrzebniejsze rzeczy, słuchałam jak zwykle rozgadanej Gabrieli.
-Trenerowi się to nie spodoba, ostrzegam!
-Przestań, nie będzie mnie tylko na jednym meczu, wszystko nadrobię!- starałam się ją uspokoić, a to nie było łatwe.
-I dwóch treningach… Mam pomysł!- uniosła ręce, jakby doznała olśnienia.- Obiecaj, że będziesz tam biegać.- Gabi uniosła brew.
-Przysięgam!- położyłam dłoń na piersi.- Słowo harcerza!
-Okej, teraz możesz jechać.- oznajmiła, uśmiechając się szeroko.
-Dziękuję za pozwolenie!

* * *

I znowu Madryt. Znów znajduję się na wrogim terenie, który przecież tak polubiłam... Dziwne. Od zawsze marzyłam o tym, by mieszkać w Barcelonie, a teraz… Stolica Hiszpanii działa na mnie jak magnes. To miasto zauroczyło mnie swoimi wspaniałymi widokami. Malowniczość Madrytu i ciepło bijące od jego mieszkańców było wspaniałe. Chyba coś ze mną nie tak. Gdzie ta wielka fanka Blaugrany, marząca o spędzeniu reszty życia w Barcelonie?! Ona musi wrócić. Ale najpierw, przez najbliższe trzy dni zajmie się czymś zupełnie przeciwnym…
Szłam jedną z ulic Madrytu, nie patrząc przed siebie, kiedy nagle ktoś trącił mnie ramieniem z taką siłą, że się przewróciłam.
-Hej, uważaj!- spojrzałam w górę, unosząc brwi.- O Boże.
Jakby ktoś powiedział, że spotkam dzisiaj tego mężczyznę, wybuchłabym drwiącym śmiechem. A jednak! Stał nade mną Sergio Ramos, gwiazda Realu! Pospiesznie podniosłam się z ziemi.
-Ale to ty nie patrzyłaś na drogę.- oznajmił ze spokojem. Na żywo był jeszcze bardziej przystojny! Co z tego, że patrzył na mnie jak na idiotkę? Liczyło się to, że w ogóle się zatrzymał, a nie po prostu sobie poszedł! Jego duże, brązowe oczy śledziły każdy mój ruch.- Poza tym, powinnaś mi ustąpić.- dodał.
-Żartujesz sobie?- prychnęłam.
-Zaczekaj…- przygryzł wargę.- Powinno być: „czy pan sobie ze mnie żartuje?”- uśmiechnął się łobuzersko, naciskając na słowo „pan”.
-Dowcipniś.- wywróciłam oczami.
-Owszem!
-Zakochany w sobie dowcipniś!- skrzyżowałam ręce na piersiach.
-Podobam ci się. Chcesz mnie pocałować, chcesz, żebym podpisał się na twoim pośladku, chcesz zdjąć dla mnie tę koszulkę.- Ramos poruszył brwiami.
-Nie całuję pierwszego lepszego palanta napotkanego na ulicy.- odparłam.- I nie zasługujesz na to, żebym ściągała dla ciebie barwy ukochanego klubu.- uderzyłam go w ramię i poszłam przed siebie. Odgarnęłam włosy tak, by napis na koszulce był widoczny. Zapomniałam jednak, że mam napisane na plecach „Laura 10”, nie „Messi 10”
-Ej, Laura, zaczekaj!- krzyknął Sergio.
Zatrzymałam się, ale nie odwróciłam w jego stronę.
Usłyszałam kroki. Co robić? Uciekać? Nie, nie pokażę mu, że się go boję! Wzięłam głęboki oddech. Po chwili defensor Realu Madryt stanął naprzeciwko mnie.
-A jednak, ciągnie cię do mnie.- szepnął zadowolony z siebie.
-Masz coś jeszcze do dodania, czy mogę już sobie iść?- zapytałam znudzona.- Mam cię dość. Już na samym początku! To chyba nie zbyt dobrze o tobie świadczy.
-Fakt, źle zaczęliśmy. Jestem Sergio.- wyciągnął rękę w moim kierunku.
-Laura.- uścisnęłam dłoń Ramosa. W tym momencie mężczyzna przyciągnął mnie do siebie, podniósł, przełożył sobie moje ciało przez ramię i ruszył przed siebie.- Co ty wyprawiasz?!- byłam przerażona, biłam go po plecach, ale jego to nie ruszało. Krzyczałam wniebogłosy. Boże, popołudnie, a w pobliżu nie było żywej duszy! On to musiał zaplanować! Nieważne, że jeszcze parę minut temu nie wiedział, że istnieję, ale on tu na mnie czekał!- Ramos, do cholery, puść mnie!
-Jak będziesz milsza.- usłyszałam triumfujący głos piłkarza.
Prychnęłam.- Chyba śnisz!- po krótkim przemyśleniu sytuacji, w której się znajduję, postanowiłam się jednak ugiąć.- No dobra. Sergio. Uważam, że jesteś jednym z najlepszych, a na pewno najprzystojniejszych defensorów na świecie.
-Masz rację.
Wywróciłam oczami.- Kretyn.- mruknęłam pod nosem.
-Słucham?- zapytał, śmiejąc się. W związku z tym, że nie usłyszał odpowiedzi z mojej strony, wzmocnił uścisk, sprawiając mi przy tym ból.
-Jeśli połamiesz mi nogi i przez ciebie nigdy nie zagram, zabiję cię.
Ramos momentalnie się zatrzymał i postawił mnie z powrotem na ziemi.- Jak to? Grasz? W co?- patrzył na mnie z błyskiem w oczach.
-W to samo co ty.- odparłam, krzyżując ręce na piersiach.- Właśnie przed chwilą byś mi to uniemożliwił!- krzyknęłam z wyrzutem.
-Przeestań, ty i piłka? Jesteś taka mała i… bezbronna… Byle jaki faul mógłby przesądzić o twojej dalszej karierze, dziewczyno!- westchnął.- W takim razie wyobrażam sobie, jak wygląda damska sekcja Barcelony.- parsknął śmiechem.
-Zdziwiłbyś się.- odparłam ignorancko.- Mała i bezbronna, powiadasz? Messi też nie jest wysoki. I co? Radzi sobie? Jest najlepszym piłkarzem na świecie?- uśmiechnęłam się triumfująco.
-Powiedz mi jeszcze, że grasz tak samo jak on.- prychnął.
-Oczywiście.
Ramos wybuchł donośnym śmiechem.- Prawie uwierzyłem w tę całą bajeczkę!- znów mnie podniósł i zaczął nieść, nie miałam pojęcia gdzie.
-Ale to prawda! Przyjechałam tutaj na trzy dni, bo polubiłam Madryt!- szturchnęłam go w ramię.- Miasto, nie klub.- dodałam, widząc szeroki uśmiech na jego twarzy.
Piłkarz szedł ze mną na rękach przez jakieś piętnaście minut. Był nieco zdenerwowany, bo przez ten czas nie odezwałam się ani słowem, jedynie go biłam. Chyba nikt przede mną go tak nie poturbował.
Kiedy podróż mi się znudziła, zaczęłam się przeciągać, trącając łokciem defensora Realu w nos.
-Cholera, jak będziemy na miejscu, nie będę się nad tobą litował!- krzyknął oburzony.
-Zamknij się, bo obiję ci tę piękną buźkę jeszcze bardziej!- zagroziłam.- A tak w ogóle, dowiem się, gdzie idziemy?
-Niespodzianka.- odparł tajemniczo.- Spodoba ci się.- szepnął mi do ucha.
Poczułam, jak przez moje ciało przechodzi przyjemny dreszcz. Nie odpowiedziałam. Schowałam twarz w dłonie, czując, że się rumienię, a nie chciałam, żeby Ramos to zauważył. Nie dam mu tej satysfakcji!
W końcu dotarliśmy do celu. Sergio postawił mnie na ziemi, obok siebie. Spojrzałam na niego. Piłkarz skinął głową na… dom mojej ciotki.
-Już niedługo będzie mój…- uśmiechnął się szeroko.
-Co to ma do cholery znaczyć?- byłam zdezorientowana.- Dwa małe pytania.
-Tak?- spojrzał na mnie.
-Jeden: jak to „twój”? Dwa: skąd wiesz, gdzie mieszka moja rodzina?!
-Co? Jaka rodzina?- uniósł brwi.- Słyszałem, że kobieta, która tu mieszka, wystawiła to cudo na sprzedaż. Ten dom podoba mi się już od jakiegoś czasu, dlatego kiedy się o tym dowiedziałem, bez zastanowienia złożyłem ofertę kupna.
-Tutaj mieszka siostra mojej mamy.- oznajmiłam drżącym głosem. Dlaczego mi o niczym nie powiedziała?- Mam odebrać ten dom w spadku po niej, także… masz złe źródło informacji i możesz sobie o nim pomarzyć!- szturchnęłam go w żebra.
-I tak będzie mój!- odparł.- Jak twoja ciotka zobaczy sześć zer w mojej ofercie, od razu odda mi ten dom i jeszcze mnie wycałuje!- krzyknął triumfująco.
-Myślę, że pieniądze nie będą ją interesować. Ba, jestem pewna! Jeśli powiedziała, że willa będzie należała do mnie, to tak się stanie.- uśmiechnęłam się.- Nie rozumiem jednego. Dlaczego mnie tutaj przyprowadziłeś? Byłam pewna, że niesiesz mnie do jakiegoś ciemnego bunkra, by tam związać, wywieźć za granicę i sprzedać za kilka euro.
Ramos parsknął śmiechem.- Wziąłbym za ciebie przynajmniej kilkaset! Podsunęłaś mi dobry pomysł…- znów mnie podniósł i obezwładnił.
-Puść mnie, idioto, mam dość!- wrzasnęłam, wiercąc się.
-Spokojnie, żartowałem! Nie jestem psychopatą.
-Byłbyś nim, gdyby nie to, że mógłbyś narazić tym swoją karierę, gwiazdo.- poczochrałam mu włosy.
-Układałem je godzinę!- krzyknął, upuszczając mnie, po czym złapał się rozpaczliwie za głowę.
 Upadkowi na betonowy chodnik towarzyszył przerażający ból lewej ręki.- Auu, cholera, mógłbyś być trochę bardziej delikatny i mną nie rzucać?!- zdenerwowałam się. Wiedziałam, że kontuzja wiąże się z tym, że nie zagram przez najbliższy czas.- Czy ja nie wspominałam, że jeśli mi coś zrobisz i nie będę mogła grać, to cię zabiję?- spojrzałam na niego, nadal siedząc na ziemi.
-Moich włosów się nie dotyka.- oznajmił poważnym tonem.
-Dziękuję, że w porę mnie ostrzegłeś, matole.- pomasowałam rękę w okolicach łokcia. Dopiero wtedy zobaczyłam, że jest spuchnięta.- Zginiesz.- zmierzyłam go wzrokiem.
Ramos zlitował się nade mną i pomógł mi wstać. Pokazałam mu opuchniętą rękę. Defensor Realu momentalnie zareagował, chyba dobrze wiedział, co się stało. Nie dopytywałam się, błagałam Boga tylko o to, żeby to nie było nic poważnego. Znów musiałam oddać się w ręce Sergio. Biegł, trzymając mnie przez jakieś dziesięć minut. Byłam pod ogromnym wrażeniem, ale nic mu nie powiedziałam. Przecież taka kondycja to nic nadzwyczajnego u piłkarza!
Starając się utrzymać górną kończynę w wygodnej pozycji nie zauważyłam, że Ramos się zatrzymał. Rozejrzałam się. Stałam na środku ogromnego ogrodu przepełnionego kolorowymi kwiatami i krzewami. Mój towarzysz zniknął za drzwiami wejściowymi okazałej, dwupiętrowej willi. Postanowiłam, że zostanę w ogrodzie. Był piękny. Tak mnie zachwycił, że kompletnie zapomniałam o bólu. Położyłam się na jasnozielonej, gęstej trawie, spoglądając na bezchmurne niebo. Po chwili Sergio usiadł obok mnie. Posmarował moją rękę jakąś maścią na stłuczenia, po czym owinął ją bandażem.
-Dziękuję.- szepnęłam, niechętnie przerywając błogą ciszę.
-W zamian za to mogłabyś zdjąć tę okropną koszulkę? Nie mogę tego znieść!- westchnął.
-Sam jesteś okropny.- pokazałam mu język.
-I tak wiem, że mnie pragniesz.- zamruczał, poruszając brwiami.
-Chyba śnisz.- parsknęłam śmiechem.- Boże, co ja tu w ogóle robię?- wzruszyłam ramionami.- Przyjechałam do Madrytu po to, żeby odwiedzić ciotkę i kolegę, i… jeszcze do nich nie dotarłam, mimo tego, że jestem tak blisko! Wszystko przez ciebie.
-Nie zobaczysz ich jeszcze przynajmniej do jutra… wieczorem.- odparł.
-Czyli jednak zamkniesz mnie gdzieś w piwnicy?- zapytałam zrezygnowana.
-Nie, mam dwuosobowe, wygodne łóżko.
Uderzyłam go. Znowu.- Chyba muszę ująć ci tej pewności siebie.
Weszłam do domu piłkarza. Był przepiękny. Przestronny, rozświetlony… Idealny. Z zachwytu otworzyłam szeroko oczy.- Cudowny.- wyrwało mi się.
-Zaczekaj, nie widziałaś jeszcze sypialni.- szepnął mi do ucha Sergio.
-I nie zobaczę.- wypaliłam, odpychając go od siebie.- Nie waż się mnie dotykać, kretynie.- zmierzyłam go wzrokiem.
-Lubię, kiedy mnie tak nazywasz.- zamruczał.
-Serio?- wybuchłam śmiechem.- Idiota!
-Tak też może być.
-Boże, czemu nie porwał mnie Messi, albo… ktokolwiek inny?! Dlaczego akurat ty?!- krzyknęłam zrozpaczona.
Dalsza rozmowa z Ramosem nie miała żadnego sensu, dlatego poszłam na górę w celu wzięcia zimnego prysznica. Musiałam się jakoś odprężyć. Po krótkiej, odświeżającej kąpieli, postanowiłam się zdrzemnąć. Żeby nie kusić piłkarza, nie wchodziłam do żadnej z sześciu sypialni. Położyłam się na kanapie w salonie, która była zaskakująco wygodna, czego można się było spodziewać po otaczających mnie luksusach.
Przekręcałam się z boku na bok, o śnie nie było mowy. Nie potrafiłam zamknąć oczu, nie wiedząc, gdzie podziewa się Sergio. To mogłoby być niebezpieczne. Wstałam więc, rozejrzałam się wokół. Mężczyzny nigdzie nie było. Przeszukałam cały dom. W kuchni na stole leżała mała karteczka. Nie byłam pewna, czy wiadomość została zaadresowana do mnie, ale postanowiłam ją przeczytać.
Z tego, co udało mi się rozszyfrować (pisał okropnie!), chodziło o to, że…
-Już wiem!- krzyknęłam sama do siebie.- „Kochanie, wracam za dwie godziny – trening.”- przeczytałam na głos. „Kochanie”?! Jak go dorwę… Ale zaraz. To moja szansa na to, by się stąd wyrwać! Podbiegłam do drzwi frontowych, które były zamknięte.- Cholera.- mruknęłam. Rozejrzałam się. Zidentyfikowałam drzwi do ogrodu. Spróbowałam je otworzyć, nic z tego. Po wiązance przekleństw, które wysypały się z moich ust, usiadłam na kanapie i czekałam.

* * *

-Zgłupiałeś? Z Barcelony?!- usłyszałam cichy szept.
Nie wiedziałam, co się dzieje. Byłam pewna jednego: Ramos nie jest sam, czyli dwóch idiotów myśli, że nadal śpię.
-To kwestia czasu, że przejdzie na „jasną stronę mocy”. Przed treningiem pozamykałem wszystkie drzwi, żeby mi nie uciekła. Dzisiaj zostanie tu na noc, jak dobrze pójdzie, to jutro też. W sobotę zabiorę ją na nasz mecz, zobaczy, co to prawdziwy football.- tłumaczył Sergio.
Co za palant. Starałam się nie dać sprowokować do tego, żeby wstać i im przyłożyć, a to nie było łatwe. Ja mu pokażę prawdziwą piłkę!
-Niezła jest. Zajmuję ją po tobie.- niezidentyfikowana postać zaśmiała się krótko.
To już była przesada.- Dość tego!- zerwałam się na równe nogi.- Wszystko słyszałam!
-Cwaniara.- mruknął Ramos.- No więc… Poznajcie się! Laura, to jest…
-Wiem, kto to jest, idioto!- wrzeszczałam jak opętana. Nie zwróciłam szczególnej uwagi na stojącego jak kołek obok mnie, zszokowanego Cristiano Ronaldo, na widok którego zapewne niejedna dziewczyna by mdlała. Skupiłam się tylko na Sergio, któremu właśnie groziłam.- Jeśli w tej chwili mnie stąd nie wypuścisz, dzwonię na policję.- wyjęłam telefon z kieszeni, który jednak po chwili został zwinnie przechwycony przez skrzydłowego Realu Madryt.
-Nic z tego, koleżanko.- Portugalczyk puścił oczko, uśmiechając się szeroko.
-Oddaj mi to!- zbliżyłam się do niego. Wtedy CR7 podniósł rękę, w której miał moją komórkę na taką wysokość, że nie miałam szans jej dosięgnąć.- Mamusia ci nie powiedziała, że czyjejś własności się tak bezczelnie nie zabiera?- uniosłam brwi.
-A tobie nie wpoiła takiej wartości jak uprzejmość?- zaśmiał się głośno.
-Wyobraź sobie, że nie.- skrzyżowałam ręce na piersiach.- No już, oddaj mi ten telefon. Nie zadzwonię.- zapewniłam.- Tylko będę krzyczeć.- mruknęłam pod nosem.
Ramos usiadł na kanapie, słuchając z zaciekawieniem naszych dialogów.
-Nie macie prawa mnie tu przetrzymywać.- oznajmiłam.- Za dwa dni muszę wracać do Barcelony.
-Po co? Źle ci tutaj?- zdziwił się Ronaldo.
-Tak!- krzyknęłam.- Mam dość tego miejsca! Przez was zraziłam się do tego pięknego miasta… Co ja sobie myślałam?- złapałam się za głowę.- Barcelona była moim celem, a ja wzięłam się za podbijanie Madrytu. Głupia!
-Nie zaprzeczę.- odezwał się Ramos.- Jesteś kretynką, ale masz w sobie coś… innego niż…
-Niż te, które porywałeś dotychczas?- uniosłam brwi.
-Dziewczyno, on jest walnięty, ale jeszcze nigdy nie uprowadził przypadkowo poznanej osoby na ulicy!- Cristiano był nieco zagubiony. Media kreują go na aroganckiego, pewnego siebie, a w tej sytuacji… nie potrafił się odnaleźć.
Pokiwałam głową w geście bezradności.- A, zapomniałam o czymś. Nie idę na żaden mecz Realu. Rozumiesz?!- skierowałam wzrok na Sergio, który zareagował śmiechem.
-Nie masz wyjścia, kochanie.- puścił oczko.
-Przeginasz.- spróbowałam się powstrzymać, ale… nie wytrzymałam. Rzuciłam się na leżącego na kanapie defensora Królewskich, bijąc go pięściami po ramionach i brzuchu. Po chwili poczułam, jak dłonie Ronaldo spoczywają w okolicach mojej talii. Momentalnie się odwróciłam.- Nie pozwalaj sobie, gwiazdo!- pogroziłam palcem przed jego twarzą.- Myślisz, że możesz mieć każdą? To się grubo mylisz!
-Tego akurat jestem pewien…- stwierdził.
-Masz coś jeszcze do powiedzenia?- wycedziłam przez zęby.
-Ona sieje zniszczenie.- usłyszałam za plecami głos lekko zmarnowanego Ramosa. Przesadziłam? Nie! Mogłam uderzyć jeszcze mocniej.
-Mam was dość.- odwróciłam się i poszłam w kierunku schodów prowadzących na piętro olbrzymiego domu. Weszłam do pierwszego lepszego pokoju, opadłam bezwładnie na łóżko i zastanawiałam się, co robić dalej. Nie miałam z nikim kontaktu, bo nie udało mi się odzyskać telefonu. Wpakowałam się nie na żarty. Już miałam zacząć rozpaczliwie płakać w poduszkę, kiedy do pomieszczenia wszedł pewien zupełnie niespodziewany gość…


15 komentarzy:

  1. Uuu no proszę Laura porwana przez Ramosa xD Hahaha nie ładnie tak ludzi w domu zamykać :D Nie wiem czemu, ale wydaję mi się, że coś może z tego być xD Jestem ciekawa, kto wszedł do tego pokoju... Musiałaś przerywać w takim momencie?! Rozdział jest świetny i nie mogę doczekać się następnego. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma to jak porywanie dziewczyn z obozu wroga :D Dobry rozdzial. Momentami śmialam sie do rozpuku. Wybacz brak polskich znaków w niektórych miejscach ale dopiero zaczynam ogarniac nowy telefon.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma to jak porywanie dziewczyn z obozu wroga :D Dobry rozdzial. Momentami śmialam sie do rozpuku. Wybacz brak polskich znaków w niektórych miejscach ale dopiero zaczynam ogarniac nowy telefon.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no tego to ja się nie spodziewałam... porwana przez Ramosa?? :) Ciekawa jestem tylko co z tego może wyniknąć. ;p
    Dlaczego skończyłaś w takim momencie... ja chce wiedzieć kto tam był ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz wykazać się teraz nie lada cierpliwością! :P

      Usuń
  5. Przechwytywanie fanek? Boziu, mam nadzieję, że nie ma czegoś takiego w rzeczywistości ;p Ramos porywa Laurę, uhuhuhu ^^ to może się źle skoczyć. Zamknąć w domu to już jest perfidne chamstwo. Chociaż kto by nie chciał być porwanym przez Ramosa? ;> Kto wszedł do pokoju. W głowie mam już chyba miliony osób. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. To jest boskie.
    Ps. Nie wiem, czy to pisałam, ale jak już to się powtórzę: Masz ogromny talent i piszesz cudnie. Aż chce się czytać takie opowiadania ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział nie moge się doczekać następnego kiedy możemy zobaczyć jakąś nowość ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem 2 rozdziały do przodu, więc planuję dodać kolejny w sobotę, 20 kwietnia :)
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  7. ah, czemu Ramos nie porwał mnieee? :| hahahhahah, no dobra, już nie zrzędzę. ale przyznam, że takie zamykanie w domu to raczej miłe nie jest mimo wszystko.
    tak sobie patrze... czyli następny rozdział już jutro? ^^ fuck yea xd

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na nowość, już 20 rozdział!
    http://manutdlov.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahahaha :) swietny rozdzial :d
    Jeszcze to porwanie.. ahww *___* Sergio <33
    Mam tylko male pytanie, ona znala Sergia wczesniej? Bo nie ogarnelam =)

    OdpowiedzUsuń
  10. No ja pierdole pięknie !
    Nie dość że mnie nie informujesz o takich ważnych rzeczach ja nowy rozdział to jeszcze Ramosidło porywa Laurę no to pięknie , no to pięknie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://hiszpanskieperypetie.blogspot.com/ nowość , zapraszam zawsze zapomnę

      Usuń
  11. Chyba się trochę pogubiłam xD Ale muszę przyznać, niezły zwrot akcji :D
    zapraszam na swojego bloga :))
    http://delsuenoalarealidad.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń