sobota, 6 kwietnia 2013

3 - Jeszcze tylko...siedem...



Szatnia. Wokół szum, śmiech dziewczyn z drużyny. W mojej głowie było to samo: chaos. Zero racjonalnego myślenia. Siedziałam na ławce postawionej przed moją szafką. Sama. Nie miałam ochoty na żadne rozmowy, czułam się fatalnie. Jedyne, co chciałam zrobić to… uciec. Dołowałam się, myślałam tylko o tym, że sobie nie poradzę. A byłam pewna, że moja pierwsza wizyta na Camp Nou będzie wyglądać zupełnie inaczej. TAK! Pierwszy mecz będę grała na stadionie mojego ukochanego klubu! Jeśli w ogóle uda mi się wyjść na murawę… I zrobić krok. Za piętnaście minut miałyśmy wychodzić. Byłam świadoma tego, że na trybunach siedzi i czeka na nas kilka tysięcy osób. Powoli ogarniał mnie paraliż, nasilający się z każdą następną sekundą. Co robić…? Cóż, było już za późno na jakiekolwiek zwody, musiałam wyjść i wygrać. Dostałam „rolę” środkowego napastnika, co jest dla mnie zupełnie nową pozycją na boisku. Zawsze pilnowałam lewego skrzydła… Trener nawet nie chciał słuchać, kiedy mu o tym mówiłam. Podczas treningu na Mini Estadi od razu przydzielił mi miejsce do wykańczania sytuacji podbramkowych. Pytanie tylko, czy moje nerwy to wytrzymają? Cóż, patrząc na to, jak trzęsą mi się nogi, mam wątpliwości.
-Dobra, dziewczyny, pięć minut!- ogłosiła kapitanka drużyny.- O Boże, a tobie co się stało?! Jesteś strasznie blada!- patrzyła na mnie z przerażeniem wymalowanym na twarzy.
-Wychodzę na boisko pierwszy raz od kilku lat…- przygryzłam wargę.- Tak w ogóle, jestem Laura. Poznałam resztę teamu, a ciebie jeszcze nie widziałam…
-Miałam indywidualny trening.- odparła.- Elena.- podała mi dłoń.- Nie bój się!
-Łatwo powiedzieć…
-Pamiętam swój pierwszy mecz…- powiedziała pani kapitan, wyglądająca na doświadczoną piłkarkę.- Najgorszy jest pierwszy kontakt z piłką. Później zapominasz o wszystkim, co cię otacza, istnieje tylko ona, ale tylko wtedy, jeśli naprawdę kochasz football i czujesz, jak twoja okrągła przyjaciółka sama pcha się do bramki. Ty ją tylko kierujesz.
Nie miałam nic do dodania. Uśmiechnęłam się tylko sztywno i ustawiłam w kolejce do tunelu, nasze przeciwniczki już tam były. Jedyne, co było pocieszające to to, że grałyśmy mecz towarzyski. Nie liczył się wynik, było to po prostu spotkanie rozpoczynające letnią, ostatnią rundę w tym sezonie.
Nadszedł czas. Stanęłam na baczność. Po chwili usłyszałam komendę, po której zawodniczki ruszyły naprzód. Wyrównałam tempo (z oddechem nie było tak łatwo…)

Stałyśmy w szeregu na samym środku olbrzymiego Camp Nou. Wokół panował chaos. Tysiące kibiców, blask fleszy, a w centrum tego wszystkiego drobna, mała i bezbronna ja. Laura z dziesiątką na plecach. Na trybunach zlokalizowałam pewną znajomą twarz. Twarz mężczyzny, noszącego numerek 37. Cristian Tello. Uśmiechnięty od ucha do ucha po kolei obserwował przedstawicielki damskiej sekcji FC Barcelony. Czekałam, aż w końcu zatrzyma wzrok na mojej twarzy z zamiarem posłania idolowi promiennego uśmiechu. Cóż, nie wyszło tak, jak chciałam, ale… Przynajmniej spróbowałam! Hiszpan również się uśmiechnął. Jemu wyszło to o wiele bardziej udolnie. Oprócz Tello, na mecz przyszli Leo Messi, David Villa i jak zwykle roześmiany Dani Alves, który właśnie łaskotał El  Guaje. Po odśpiewaniu „El Cant del Barca”, ustawiłyśmy się na swoich pozycjach. Grę rozpoczynali goście. Pierwszy gwizdek sędziego i… zaczęło się! Pierwsze dziesięć minut to drużyna z Sevilli utrzymywała się przy piłce, jednak kiedy usłyszałyśmy doping kibiców, odważnie ruszyłyśmy do ataku, który szybko zakończył się golem autorstwa Eleny. Wróciłyśmy na pozycje. Poczułam, że nadeszła moja chwila. Wzięłam głęboki oddech. Postanowiłam pokazać się z jak najlepszej strony, przecież to mój debiut, a z trybun obserwowali mnie moi idole!
Pomyślałam o meczu rozgrywanym w Madrycie, z Victorem i jego kolegami. Kiedy przyjęłam piłkę, od razu skierowałam ją na połowę rywalek. Podałam do Eleny i najszybciej jak potrafiłam, pomknęłam w stronę pola karnego. Dziewczyny zbudowały akcję, kończąc ją podaniem do mnie. Znajdowałam się na jedenastym metrze boiska. Odwróciłam się w stronę bramki i wpakowałam piłkę do siatki, pozostawiając bramkarza bez szans. Tym sposobem wygrywałyśmy już 2-0. Po fali radości powróciłyśmy do gry. Dyskretnie spojrzałam na trybuny, szukając wzrokiem Tello. Udało się. Napastnik Barcelony również na mnie patrzył. Uśmiechnęłam się (tym razem tak, jak należy) i powróciłam do tworzenia akcji. Do końca meczu już nic się nie działo. W drugiej połowie postawiłyśmy na defensywę, dlatego ze strony gości nie padł żaden gol, a my nie wykorzystałyśmy kontrataku.
Chwałą było usłyszeć w końcu ostatni gwizdek. Pożegnałyśmy się z kibicami, machając i klaszcząc radośnie, po czym udałyśmy się do szatni. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i wybiegłam z Camp Nou z nadzieją, że piłkarze FCB jeszcze będą w pobliżu. Na szczęście zdążyłam, mężczyźni stali na parkingu, opierając się o maskę samochodu któregoś z nich.
-Hej!- podbiegłam, szczerząc się. Kolejne marzenie się spełniło…
-O, to właśnie ona! Ta, która przy każdym odbiorze piłki tak tajemniczo się uśmiecha!- krzyknął Alves, wskazując na mnie palcem.
-Naprawdę?!- zachichotałam. Czułam, że się rumienię.- Jestem Laura i jeśli dostanę od was autografy, będę mogła umrzeć w spokoju.
Piłkarze zareagowali śmiechem.
Spojrzałam na nowicjusza footballu, którego uśmiech tak mnie oczarował, że nie potrafiłam powiedzieć nic więcej.
-Hmm… To może dałabyś coś, na czym moglibyśmy się podpisać?- odezwał się Villa.
-A, no tak!- wygrzebałam z torby notes, który już od dawna czekał na wyjątkowe podpisy. Dopiero wtedy zauważyłam, jak bardzo trzęsą mi się ręce.
Po kilku minutach namysłu, jak piłkarze mają się wpisać, w końcu doszło do historycznego momentu w moim życiu. Zdobyłam cztery autografy moich ulubieńców! Jeszcze tylko… siedem…
Westchnęłam.
-To naprawdę aż takie przeżycie?- zaśmiał się Dani, nie ukrywając zdziwienia.
-Nawet nie wiesz, jakie to emocje.- wydukałam drżącym głosem.
-Twoja mina wyraża wszystko.- stwierdził Leo, który jak do tej pory milczał. Argentyńczyk był nieśmiały – w tej kwestii media miały rację.
-Więc może już lepiej pójdę, żeby jeszcze bardziej się nie skompromitować.- parsknęłam śmiechem, kierując wzrok na dalszą część parkingu. Samochodów dziewczyn z drużyny już tam nie było. Wygląda na to, że czekała mnie piesza podróż do domu mojej nowej współlokatorki i wice kapitan, Gabrieli.
Po krótkiej rozmowie, pożegnaliśmy się i piłkarze odjechali, a ja udałam się w stronę wyjścia z olbrzymiego obiektu. Czułam się wspaniale, jak w raju! Chyba jeszcze nigdy nie byłam tak szczęśliwa. Idąc wolnym krokiem, mijałam okoliczne domy, w których oknach widać było ogromne plakaty FC Barcelony. Na jednym z nich widziałam nawet Elenę! Dziewczyna musi być lubiana przez kibiców, nie ma co się dziwić, przecież gra niczym Iniesta!
Nagle usłyszałam zatrzymujący się tuż obok mnie samochód. Trochę się przestraszyłam, więc przyspieszyłam.
-Hej, co ty robisz?!- krzyknął znajomy głos. Była to Gabriela.
Odetchnęłam z ulgą.- A jak ty byś się zachowała, gdyby wieczorem zatrzymało się obok ciebie auto?!- zdenerwowałam się.
-Nie panikuj.- wywróciła oczami.- Czekałam na ciebie przed stadionem. Gdzie byłaś? Już myślałam, że zbajerowałaś któregoś z piłkarzy i…
-Przestań.- przerwałam jej, krzyżując ręce na piersiach.- Jesteś walnięta.- nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.- Poprosiłam ich tylko o autografy!- wsiadłam do srebrnego Audi.

Po kilkunastu minutach byłyśmy już w domu. Nawet nie wiedziałam, że będę mieszkać tak daleko od Camp Nou! Ciekawe, o której godzinie byłabym na miejscu, idąc.
Odłożyłam torbę treningową w kąt i z impetem wskoczyłam na kanapę, wzdychając głośno.- W końcu spokój!
-Ej, ostrożnie.- usłyszałam prośbę Gabi, która szła właśnie w moją stronę z dwiema szklankami w rękach.- Jak wrażenia po meczu?- spytała, wręczając mi naczynie z sokiem.
-Mam nadzieję, że trener nie żałuje tego, że wystawił mnie w pierwszej jedenastce. Starałam się!
-I się udało.- dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.- Szczerze mówiąc, nie wyglądasz na taką, która mogłaby tak mocno kopać piłkę. Jestem pod ogromnym wrażeniem.- Długo grasz?
-Ostatni oficjalny mecz zagrałam… trzy lata temu. Później mój klub zbankrutował, przeprowadziłam się do Anglii, gdzie mieszkałam rok, a teraz zmieniam swoje życie tutaj.- uśmiechnęłam się życzliwie.
-Zmieniasz swoje życie?- zdziwiła się.- W Hiszpanii jest tak samo, jak wszędzie indziej!
-Żartujesz?- uniosłam brew.- Dopiero będąc tutaj poczułam, że żyję. Kiedy uczestniczyłam w meczu, stacjonując jeszcze w Madrycie, wspomnienia wróciły i z przyjemnością strzelałam gole.- westchnęłam, po czym upiłam łyk soku pomarańczowego, spoglądając na telewizor.- A ty? Jak długo grasz w Barcelonie?
-Wychowałam się na Camp Nou.- kąciki jej ust uniosły się lekko.- Przeżyłam tutaj najwspanialsze chwile w życiu. Dostałam mnóstwo ofert z innych klubów, ale chcę zostać tutaj. Do końca.- Trenerzy nauczyli mnie wszystkiego, co w życiu niezbędne, ukształtowali charakter. Teraz wiem, że choćby nie wiem co się działo, muszę brnąć dalej, nie poddawać się, bo dopóki piłka jest w grze, wszystko się może zdarzyć. Dopóki o coś walczysz, jesteś zwycięzcą.
-Boże, dlaczego wcześniej tutaj nie przyjechałam?!- oburzyłam się.- Założę się, że o wiele lepiej wychowaliby mnie trenerzy Barcelony, niż moi rodzice.- westchnęłam.
-Przestań tak gadać.
-Gdybyś ich znała, stwierdziłabyś to samo. Wiesz, jaka byłam w Polsce i Anglii?- wzięłam głęboki oddech. Ciężko było mi do tego wracać. W głowie chciałam mieć tylko nowe życie, które zaczęło się od momentu przyjazdu do Hiszpanii.- Byłam zamknięta w sobie, nie miałam przyjaciół, ani nawet znajomych, nie mówiąc już o chłopaku. Mieszkając rok w Manchesterze, nie poznałam nikogo.
-Ale jak tak można?!- Gabriela była zszokowana moją opowieścią.- Przecież… Dziewczyny od razu cię polubiły! Rossel jest tobą zachwycony, trener też, a to dopiero początek! Kibice po dzisiejszym meczu pewnie już cię kochają. Nie wierzę…
-Mówię ci, że w Hiszpanii urodziłam się na nowo.
Nagle „odezwała się” moja komórka, sygnalizując przyjście smsa. Na ekranie wyświetlił się numer Victora. No tak, przecież miałam się z nim skontaktować zaraz po tym, jak skończy się mecz…
-Cholera.- skrzywiłam się.
-Coś się stało?- zapytała zaniepokojona współlokatorka.
-Zapomniałam napisać do kolegi z Madrytu…
Dziewczyna zakrztusiła się sokiem.- Kolega z Madrytu?- uśmiechnęła się łobuzersko.- Kręcisz z nim?- dopytywała.
-Ej, to kolega!- zaśmiałam się.
-No tak, ty wyrwałaś dzisiaj samego Cristiana Tello!- poklepała mnie po ramieniu.
-Przeestań.- zarumieniłam się. Jak zwykle…!
-No co?! Przecież widziałam, jak na ciebie patrzył!- puściła oczko.- I te uśmiechy…
Przygryzłam wargę.- Koniec tematu!
-Ależ to dopiero początek!- dziewczyna klasnęła dłońmi.
-Oj, ciężkie będę miała z tobą życie…- westchnęłam.
Chwilę później Gabriela rozpętała obfitą w pióra bitwę na poduszki, przez co sprzątałyśmy salon przez pół nocy…
  



19 komentarzy:

  1. Świetnie jej poszło :D Gra w Barcelonie, poznała piłkarzy (jeszcze nie wszystkiech ale to sie zapewne zmieni :p) czegóż to chcieć więcej? :D Hahah
    Czekam na następny rozdział z niecierpliwością :D
    Pozdrawiam! :d

    OdpowiedzUsuń
  2. TO JEST GENIALNE! *o* Ja też tak chcę! Laura jest wielką szczęściarą, że może grać w Barcelonie. A rozdział po prostu świetny. Czy mi się wydaje czy coś się szykuje pomiędzy Laurą a Tello? Już nie mogę doczekać się następnego i zapraszam na nowy odcinek na: http://por-siempre-barcelona.blogspot.com/
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Gra w Barcelonie, większość dziewczyn kochających piłkę chciałoby być na miejscu bohaterki. Ja jednak wolałabym w czerwonej części Manchesteru ;P Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. wydaje mi się, ze Laura bedzie cos z Tello :) bardzo podoba mi sie ten rozdzial, i ogolem pomysl na opowiadanie ;p
    i jeszcze te usmiechy z Cristanem *__* kocham <33

    OdpowiedzUsuń
  5. W przerwie meczu czytam sobie tego oto bloga i aż mi się serce raduje. Taki świetny, taki ciekawy. Tello i te jego uśmiechy, aww *.* I pierwszy meczyk wygrany, gol strzelony, autografy zdobyte, czegóż chcieć więcej? Ja chcę więcej rozdziałów. XD Po prostu uwielbiam. Czekam na nn.
    Pozdrawiam <33

    OdpowiedzUsuń
  6. rozdział bardzo fajny już nie mogę doczekać się kolejnego spotkania Laury z Tello pozdrawiam do nastepnego kiedy się pojawi ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział jest już napisany, myślę, że dodam go w środę :)

      Usuń
  7. o ho ho, się dzieje. :D dobrze że obawy Laury co do meczu szybko zostały rozwiane, pokazała na co ją stać a do tego te autografy *____* oby w Barcelonie jej sie wszystko ułożyło.

    zapraszam do siebie na kolejny rozdział
    deutsch-herz.blogspot.com
    i oczywiście na
    numero-uno-huh.blogspot.com
    i
    te-quiero-para-siempre.blogspot.com
    co prawda dopiero początki ale jest okazja zapoznać się bliżej z bohaterami.
    może któryś z nich Ci sie spodoba. pzdr. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Noo pokazała, że grać potrafi. Nawet chłopaków z Barcelony zachwyciła a to już coś. I te spojrzenia z Tello takie słodkie *.* Czekam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nowość na:
    http://manutdlov.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Laurze udało się zagrać pierwszy mecz i skutki tego były takie, że poznała swoich idoli. Nareszcie też pokazała, że jest warta i udało jej się zapoznać z dziewczynami z drużyny, które widocznie ją polubiły.
    No i Tello! Słodziak jeden! *.*
    Czekam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  11. http://in-love-with-madrid.blogspot.com/ Zapraszam na rozdział 5 :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ojejejej przepraszam , że tak długo , ale noo ..
    To musiało być słodkie jak się tak uśmiechali jedno i drugie
    A ten mecz .. ^^
    Lepiej jej wyjść nie mógł :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapraszam na 24 rozdział :) http://moje-marzenia-to-on.blogspot.com/ Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Odpowiedzi
    1. Ostatnio nie mam na nic czasu...:/
      Trwają ostatnie korekty 30 rozdziału w http://siempre-en-el-camp-nou.blogspot.com/, planuję dodać wpisy na obydwa blogi w jeden dzień, myślę, że dopiero w środę / czwartek. To zależy co się będzie działo w szkole.
      Postaram się uporać z tym wszystkim jak najszybciej. Przepraszam za niesystematyczność, ale, siła wyższa.:(

      Usuń
  15. http://story-of-arsenal.blogspot.com/ Serdecznie zapraszam na rozdział 13 :-)

    OdpowiedzUsuń