niedziela, 21 kwietnia 2013

5 - Zimny prysznic




Ku  pamięci R. Do zobaczenia w tym lepszym świecie.


 


-Boże, kolejny…- mruknęłam, przewracając oczami.
-Cześć…- mężczyzna odezwał się niepewnie. Nie słysząc odpowiedzi z mojej strony, podszedł bliżej i usiadł na skraju łóżka, obok mnie.- Jestem Iker. Przyszedłem do ciebie po to, by przeprosić cię za tych idiotów. Kiedy się dowiedziałem, co kombinują, miałem ochotę ich zabić.- westchnął.
Nadal się nie odzywałam, dlatego po jakichś dwóch minutach Casillas wstał i udał się w kierunku drzwi.- Obawiałem się, że tak będzie. Czy oni zawsze muszą robić złe pierwsze wrażenie, na czym zwykle to ja tracę…?- szarpnął za klamkę.
-Zaczekaj.- w końcu się odważyłam.- Przepraszam, głupio się zachowałam. Przecież na ciebie nie mogę być zła… Na razie.- zaśmiałam się krótko, po czym gestem poprosiłam go, by usiadł obok.- Jestem Laura.
Bramkarz Los Blancos wykonał moje polecenie.- Jak dałaś się tu zaciągnąć?- zapytał zaintrygowany.- Akurat tego Ramos nie chciał mi powiedzieć.
-Cóż, nie miałam nic do gadania. Wpadliśmy na siebie na ulicy, wymieniliśmy kilka zdań, po czym po prostu mnie podniósł i przywlekł tutaj.
-Co za… nieważne.- zmarszczył brwi, po chwili wybuchając niekontrolowanym śmiechem.- Przepraszam.- wyksztusił.- Przypomniały mi się ich miny na widok mojej reakcji. Gapili się, jakby stanął przed nimi jakiś duch!
-Jak zareagowałeś?- spojrzałam na niego nieśmiało.
-Cóż… Dostali… Upomnienie, lekko mówiąc. To zabawne, że znają mnie tyle lat, a zawsze jest to samo. Przecież dobrze wiedzą, że nie dołączę do ich głupich gierek. Ale, teraz mogę zrobić wyjątek i uratować ofiarę tego zamieszania.- Iker uśmiechnął się życzliwie.
-A ja już myślałam, że piłkarze Realu są…
-Idiotami?- zaśmiał się.- Uwierz mi, że nie wszyscy.
-Widzę. Przywróciłeś mi nadzieję, znajdując się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie.- kąciki moich ust uniosły się delikatnie.
Piłkarz odpowiedział mi tym samym.- Widzę, że nam nie kibicujesz.- skinął głową na koszulkę, którą miałam na sobie.
-Im nie.- odparłam.- Tobie tak, ale w reprezentacji.- puściłam oczko.
-Zastanawia mnie jedno. Skoro jesteś w Hiszpanii i… wolisz Barcelonę, to dlaczego nie jesteś teraz właśnie tam?- uniósł brwi w oczekiwaniu na wyjaśnienia.
-Cóż, zostałam uwięziona.- zaśmiałam się.- Mieszkam w Katalonii, do Madrytu przyjechałam na kilka dni, bo… naprawdę polubiłam to miasto. Ma w sobie coś wyjątkowego. Mam tu ciotkę i kolegę, więc chciałam ich jeszcze odwiedzić, ale przez Sergio to już chyba nie będzie możliwe, a trener na pewno nie pozwoli mi zostać tutaj dłużej…- na mojej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.- Cóż, nie mogę narażać tego, co już udało mi się osiągnąć.
-Trener?- Casillas uniósł brew.
-Tak, gram w damskiej sekcji Blaugrany.- uśmiechnęłam się szeroko, dumnie odgarniając włosy, które zasłaniały herb FCB.
-Nie będzie zadowolony jak się dowie, że jego podopieczna została porwana przez piłkarzy Realu.- stwierdził.
-Jakoś mu to wyjaśnię. Bardziej obawiam się konfrontacji ze współlokatorką, której obiecałam, że przez te trzy dni będę biegać…- zachichotałam.- Chyba będę musiała zmusić Ramosa do tego, żeby sam wyjaśnił jej powód złamania przeze mnie przysięgi.
-Chciałbym to zobaczyć…- powiedział mój towarzysz.- Zaraz, co z twoją ręką?- wskazał palcem na owiniętą bandażem kończynę.
-To też sprawka twojego kolegi z drużyny.- wzruszyłam ramionami.- Już prawie nie boli, ale odczuwam lekki dyskomfort.
-Co on ci zrobił…?
Wybuchłam śmiechem, wspominając to wydarzenie.- Upuścił mnie na betonowy chodnik po tym, jak poczochrałam mu włosy…
-No tak, fryzura Ramosa jest świętością, nikt nie ma prawa jej dotknąć.- pokiwał głową w geście bezradności.
-Szkoda, że dowiedziałam się o tym trochę za późno.- westchnęłam.- Mam pomysł!- podskoczyłam jak oparzona.- Mam ochotę się na nich odegrać…- poruszyłam brwiami, uśmiechając się tajemniczo.- Zgodzisz się być moim wspólnikiem?- spojrzałam na niego z nadzieją.- Nie chcę zostać tutaj na noc… to nie będzie bezpieczne.
-Masz rację.- stwierdził Iker.- Dobrze więc, wspólniczko, masz już jakiś konkretny plan?
-No jasne!- krzyknęłam, po czym zabrałam się do opowiadania piłkarzowi o tym, co mam zamiar zrobić.

* * *

Zeszłam do salonu.- Sergio? Gdzie jesteś?- przygryzłam wargę. Miałam na sobie jedynie długą koszulkę na ramiączkach, która sięgała mi do połowy ud. Była doskonałym sposobem do zwabienia Ramosa.
-Co jest? Znów chcesz uciekać?- odezwał się Ronaldo, siedzący na kanapie. Był tak zainteresowany meczem transmitowanym w telewizji, że nawet na mnie nie spojrzał.
-Niech cię to nie interesuje.- odparłam.- Nie widziałeś go nigdzie?
-Może widziałem, może nie…- powiedział tajemniczo, tym razem kierując na mnie wzrok.- O cholera, nieźle.- wyrwało mu się. Momentalnie wstał i wykonał kilka kroków w moją stronę.
-Nawet nie próbuj.- syknęłam.- Łapy przy sobie!
-Jasne, jasne.- uśmiechnął się szeroko, ukazując rządek śnieżnobiałych zębów, przyprawiając mnie tym samym o lekki zawrót głowy. Nie lubiłam go, ale trzeba mu przyznać, że uśmiech ma nieziemski. Korzystając z chwilowej niemocy mojego umysłu, podbiegł i położył ręce na mojej talii, podniósł mnie, wymuszając, bym splotła nogi na jego biodrach. Musiałam – inaczej wylądowałabym na podłodze.
-Sprytnie.- mruknęłam, próbując wyrwać się z uścisku.
-Nic z tego.- odgarnął mi włosy z twarzy.- Bez koszulki Barcelony wyglądasz lepiej.- stwierdził, poruszając brwiami.
Starałam się go ignorować. Chciałam tylko uwolnić się od niego, co było wręcz niemożliwe. Moje drobne ciało nie dawało rady umięśnionym ramionom piłkarza. Powoli zaczynałam ulegać jego głębokiemu spojrzeniu, pięknemu uśmiechowi i tej portugalskiej karnacji… Co jest ze mną nie tak?! Okej. Głęboki oddech i powrót do rzeczywistości. Zdałam sobie sprawę, że jeśli zaraz nie wydostanę się z jego objęć, nasz plan może nie wypalić.- No już, puść mnie.
Cristiano usiadł na kanapie, sadzając mnie sobie na kolanach. Nie było sensu się wiercić, i tak nie miałam szans. Skrzyżowałam ręce na piersiach i czekałam na pomoc.
-Ech, nie tak to miało wyglądać…- szepnęłam sama do siebie.
CR7 zsunął mi ramiączko.- No, rozluźnij się.- puścił oczko.
Wtedy zauważyłam, jak Iker wychyla się zza ściany, dając mi znak, bym uciekła od Ronaldo.
Wykonałam polecenie mojego wspólnika. Zwinnym ruchem wstałam i pobiegłam w stronę kuchni. Portugalczyk oczywiście pomknął za mną najszybciej jak potrafił. Gdyby nie Casillas, który właśnie… wylał na kolegę z drużyny wiadro zimnej wody! Dobrze to rozegrał. Nagle przestałam żałować, że Ramosa nie ma w pobliżu. Napastnikowi Królewskich też  się należało!
Opierałam się o blat kuchenny, niemal płacząc ze śmiechu na widok miny Crisa, kiedy w domu pojawił się Sergio.
-Trochę nie w porę…- westchnął Iker.- Gdzie byłeś?
Kiedy bramkarz zajął kolegę z drużyny rozmową, a Ronaldo poszedł się przebrać, wyjęłam z szafki spory garnek, wlałam do niego wodę, na palcach podeszłam do mężczyzn, robiąc Ramosowi zimny prysznic.
Znów wybuchłam głośnym śmiechem.- Wyglądasz jak przemoczony kurczak!- wyksztusiłam, co wywołało śmiech również u Casillasa. 
Przeczesał włosy palcami.- O nie, przegięłaś.- i ruszył wprost na mnie z zawrotną prędkością.
Zwinnie przeskakiwałam przez kanapy w salonie, później slalomem pokonałam krzewy w ogrodzie. Byłam z siebie niesamowicie dumna, piłkarz nie mógł mnie dogonić! Kiedy jednak znaleźliśmy się na drodze, zatrzymałam się.- Okej, okej. Jestem do twojej dyspozycji.- uniosłam ręce na znak kapitulacji.
Sergio poruszył znacząco brwiami.- To mi się podoba.- zbliżył się do mnie.
-O nie, kolego.- pokiwałam palcem przed jego twarzą.- Nie w tym sensie!
-Masz chłopaka?
-Nie.
-Więc w czym problem?- wzruszył ramionami.
Wywróciłam oczami.- To, że nie mam chłopaka oznacza, że mam iść z tobą do łóżka, tak?- zaśmiałam się drwiąco.
-No… Tak.- kąciki jego ust uniosły się mimowolnie.- Daj spokój, przecież widzę, że na mnie lecisz! Działam na ciebie jak magnes.- szepnął.
Prychnęłam.- Nie pozwolę ci się dotknąć, choćbyś miał mnie stąd nie wypuścić do końca życia.- wycedziłam przez zęby.
-Więc już zawsze będziemy dzielić jedno łóżko?!
-Nigdy. Rozumiesz?!- westchnęłam.- Jesteś chory.- stwierdziłam, po czym udałam się w stronę domu. Miałam już serdecznie dość Ramosa, tego miejsca i Madrytu. Chciałam jak najszybciej dostać się do Barcelony. Ile może się ciągnąć moja przygoda z piłkarzami Realu w rolach głównych?! Miało być zupełnie inaczej! Co robić…? O ucieczce nie ma mowy, chociaż po dzisiejszym pościgu ta opcja mogłaby być możliwa. Miałam coraz mniej czasu. Jutro sobota, Sergio będzie chciał zabrać mnie na mecz Królewskich, a to ostatnie, co chcę zobaczyć w Madrycie. Moją  nadzieją był…
-Iker, proszę, pomóż mi. Nie mam już na nic siły.- złapałam się za głowę, krążąc wokół łóżka w… „moim” pokoju.
Bramkarz Los Blancos westchnął, wzruszając ramionami.- Mam pomysł.- wyprostował się.- Możesz przenocować u mnie.- oznajmił niepewnie.
Zastanowiłam się. Dlaczego nie? Casillas był bardziej godny zaufania, niż Ramos!- Chętnie.- uśmiechnęłam się życzliwie.- Dziękuję.
Piłkarz wyszedł z pokoju, a ja zaczęłam zbierać rzeczy, które zdążyłam porozrzucać tego dnia. Ubrania znalazłam nawet pod łóżkiem. Cóż, emocje wzięły górę. Pospiesznie wepchnęłam wszystko do torby i wyszłam z pomieszczenia, trzaskając drzwiami. Zeszłam po schodach na dół, gdzie spotkałam Sergio. Crisa nie było w pobliżu.
-Gdzie się wybierasz?- zmierzył mnie wzrokiem.
-Nocuję u Ikera.- oznajmiłam, szczerząc się.- Dzięki za dzień pełen wrażeń… czy coś.- poklepałam go po ramieniu.
Nie odpowiedział. Stał na środku salonu z szeroko otwartymi oczami. Najwyraźniej tego się nie spodziewał. Kiedy wychodziliśmy z domu, zatrzymał Casillasa. Odsunął go ode mnie na taką odległość,  żebym nic nie słyszała i zaczęli rozmawiać, szepcząc. Wyłapałam tylko „stary, przecież mamy zasadę: lasek sobie nie zabieramy!” – tyle mi wystarczyło. Wyszłam z willi defensora Królewskich, przed którą stało sportowe auto, zapewne Ikera.
Po chwili bramkarz wyszedł na zewnątrz, był zdenerwowany.- Nie pytaj…- uprzedził mnie. Bez słowa wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy.
-Odwieziesz mnie jutro przed meczem na pociąg?- zapytałam, przygryzając wargę.
-Przed meczem? Przecież to wcześnie rano!- zdziwił się.
-Nie chcę zbytnio zawracać ci głowy.
-Przestań. Zostań tyle, ile chcesz.- uśmiechnął się życzliwie.


* * *


-Czuj się jak u siebie.- rzucił Iker, po czym udał się do kuchni i otworzył lodówkę w poszukiwaniu czegoś do jedzenia.
Jego dom niewiele różnił się od willi Ramosa. Był równie piękny i okazały. Piłkarz wskazał pokój, w którym miałam spędzić najbliższą noc. Wyjęłam z torby najpotrzebniejsze rzeczy, poszłam do łazienki w celu wzięcia chłodnego prysznica, który okazał się zbawieniem. Na dziesięć minut kompletnie wyłączyłam myślenie. Tego mi było trzeba… W końcu jednak musiałam opuścić to przytulne pomieszczenie. Ubrałam się więc, wysuszyłam włosy i udałam do kuchni – mój brzuch zaczął się odzywać, czując cudowny zapach potrawy przyrządzanej przez mojego nowego współlokatora.
Usiadłam na dużym krześle przy barku i obserwowałam, jak się okazało, mistrza kuchni!
Westchnęłam.- Mężczyzna umiejący gotować to skarb.
-Kobiety to uwielbiają…
-I to jak!- usłyszałam kobiecy głos za plecami, który tak mnie wystraszył, że aż podskoczyłam.
Odwróciłam się. Stała przede mną wysoka, długowłosa brunetka o brązowych oczach i przenikliwym spojrzeniu.
-Witaj, Saro.- Iker podszedł do niej i pocałował ją czule.- Lauro, to moja narzeczona.- objął ją ramieniem.- Cóż, myślałem, że poznacie się w innych okolicznościach, ale i tak nie jest najgorzej.- Laura będzie u nas dzisiaj nocować… Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko.- piłkarz uśmiechnął się niepewnie.
Kobieta westchnęła.- No cóż, nie wygląda na kryminalistkę.- puściła oczko w moją stronę.- Witaj, Lauro.
Przywitałyśmy się, podając sobie dłonie. Casillas wrócił do sporządzania, jak to określał, swojego specjału, a ja, zszokowana (nie miałam pojęcia, że on ma narzeczoną!), udałam się do swojego pokoju.
Opadłam bezwładnie na łóżko, wyciągając z kieszeni spodenek telefon. Na ekranie zobaczyłam wiadomość od Victora.- „Hej, co jest? Kiedyś mówili o tobie w telewizji, pamiętasz? (wizyta u Rossela…) Widziałaś artykuł na swój temat w El Mundo Deportivo[i]?! Powoli stajesz się sławna, gratulacje!”- przeczytałam głośno. Chyba musiałam przyzwyczaić się do tego, że w Hiszpanii dzień bez mnóstwa wrażeń, to wprost niemożliwe. Co mogli o mnie napisać…? Po krótkim namyśle opuściłam dom Ikera, pozostając niezauważona, po czym pomknęłam najszybciej jak potrafiłam do najbliższego kiosku. Po jakichś dziesięciu minutach biegu dotarłam do celu. Kupiłam hiszpański magazyn, usiadłam na pobliskiej ławce i zaczęłam pochłaniać kolejne linijki tekstu z prędkością światła. Nie wierzyłam własnym oczom. Do artykułu dołączone były zdjęcia, jak wsiadam do auta bramkarza Królewskich i wyjeżdżamy spod domu Ramosa, uśmiechając się do siebie. Na dodatek wyczytałam, że jestem kochanką Ikera, i że jeśli piłkarz nadal będzie pokazywał się ze mną w miejscach publicznych, jego narzeczeństwo zostanie zerwane.
Odłożyłam gazetę na bok i zakryłam twarz dłońmi. Znalazłam się w… dość niekomfortowej sytuacji. Nie wiedziałam, co zrobić, przecież El Mundo Deportivo czyta cała Hiszpania… Przeze mnie Casillas stanie się pośmiewiskiem, a co najgorsze, Sara pewnie nie będzie chciała mu uwierzyć i go zostawi… Nie mogłam do tego dopuścić.
Wyprostowałam się i wzięłam głęboki oddech, kiedy nagle poczułam, jak na moim ramieniu spoczywa czyjaś dłoń. Momentalnie przechyliłam głowę w lewo, gdzie nade mną stał…
-Ronaldo?- westchnęłam.- Jeszcze tylko ciebie mi tu brakowało.- wywróciłam oczami.
-Nie zaczynaj!- oburzył się. Usiadł obok mnie, biorąc w ręce nieszczęsną gazetę.- Widzę, że już czytałaś.
Kiwnęłam twierdząco głową.- Co teraz będzie?- spojrzałam na niego błagalnie. Liczyłam na jakiekolwiek pocieszenie…
-Nic.- odparł, wzruszając ramionami.
-Dzięki za wsparcie.- znów schowałam twarz w dłonie. Czułam się okropnie.- Nie ma sensu dłużej tutaj siedzieć. Wyjaśnię wszystko Sarze i wyjeżdżam do Barcelony.- oznajmiłam poważnym tonem.
-Co?- CR7 zaśmiał się krótko.- Chcesz wyjaśniać jej to?- wskazał palcem na artykuł, który właśnie rujnował moją psychikę.- Przestań. Co jakiś czas w mediach ukazują się takie informacje. Jesteśmy już na to uodpornieni. Nasi najbliżsi też.- uśmiechnął się życzliwie. Wtedy zauważyłam zupełnie innego Cristiano. Nie marnego podrywacza, uważającego się za niewiadomo kogo.
-Tobie odwala tylko w obecności Sergio, tak?- spojrzałam na niego, unosząc brew.
Piłkarz odpowiedział mi śmiechem.- Tak na mnie wpływa.
-Zdecydowanie niekorzystnie.- westchnęłam, wspominając wydarzenia sprzed kilku godzin.- Jak mogliście mnie tam więzić?!
-To była tylko zabawa!- wyszczerzył się.
Pokiwałam głową w geście bezradności.- W takim razie boję się waszych gierek.

* * *

W Madrycie jest tylko jedno miejsce, gdzie mogę zaznać trochę spokoju – dom cioci Kariny. Cieszyłam się, że w końcu udało mi się do niej dotrzeć. Dzień spędzony z Ramosem to było szaleństwo. Boję się wiedzieć, do czego on jest jeszcze zdolny. A Cristiano? Człowiek o dwóch twarzach. W obecności Sergio to idiota (oni dość kiepsko na siebie wpływają…), ale podczas naszej rozmowy na ławce, kiedy byłam zdruzgotana artykułem z gazety, on… Poprawił mi humor. Gdyby nie Ronaldo, zapewne do tej pory miałabym depresję. Dziwnie to brzmi, prawda? Hiszpania zmienia w moim życiu wszystko. Odkąd tu jestem, nie zraziłam do siebie jeszcze nikogo! (Nie jestem pewna tylko co do Ramosa, ale sam wywołał wojnę). Mam tutaj przyjaciela, o którym w Polsce czy w Anglii mogłam co najwyżej pomarzyć. W Barcelonie zrozumiałam, co tak naprawdę znaczy należeć do drużyny piłkarskiej. Pełen profesjonalizm. Najbardziej jednak cieszy mnie fakt, iż poznałam już kilku piłkarzy ukochanego klubu. Co do reprezentantów „wrogiego” teamu też jestem pozytywnie nastawiona. Kiedy razem z Gabrielą analizowałyśmy składy, wybierając z obu drużyn najprzystojniejszych piłkarzy, ustaliłyśmy nie tylko pierwszą jedenastkę. Wyszła jeszcze cała ławka rezerwowych, a nawet trener! Nie wzięłyśmy pod uwagę tylko jednego, wydawać by się mogło, że najważniejszego: umiejętności…

Siedziałam z ciotką w salonie, popijając orzeźwiający sok pomarańczowy. Kobieta opowiadała mi, co się działo podczas mojej nieobecności. I  za to ją pokochałam – nigdy nie wypytywała gdzie i z kim wychodzę, co będę robić, kiedy wrócę, a później nie musiałam się jej z niczego tłumaczyć. Rolę mojej opiekunki sprawował jednak Victor… Ale na niego nie mogę narzekać. Taka już rola przyjaciela.
-Upiekłam placek, przystrzygłam krzewy w ogrodzie…- wymieniała kobieta.
-Placek?- poruszyłam brwiami, zrywając się z fotela, po czym poszłam do kuchni.- Jestem strasznie głodna!- pokroiłam ciasto, ułożyłam je na małym talerzyku i wróciłam do salonu. Ciocia zdążyła w tym czasie włączyć telewizor. Zobaczyłam coś, co momentalnie zepsuło mi nastrój. Znów było o mnie głośno. Tym razem widziano mnie z Ronaldo u boku.- Nie no, ja tu zwariuję.- opadłam bezwładnie na fotel, wzdychając ciężko. Nagle poczułam wibracje w kieszeni – mój telefon zasygnalizował przyjście smsa. Niechętnie sięgnęłam po komórkę. Na jej ekranie wyświetlił się nieznany numer. „Chyba musimy częściej się spotykać, bo wyglądamy razem naprawdę dobrze.”- przeczytałam w myślach, zastanawiając się jednocześnie, kto może być nadawcą wiadomości.- Zaraz, zaraz…- mruknęłam pod nosem. Te tekściki z kimś mi się kojarzyły. A skąd pan arogancki ma mój numer? No tak, przecież wtedy zabrał mi telefon. Ronaldo! „To raczej nie będzie możliwe – jutro wracam do Barcelony.” – odpisałam. Hmmm… Czyżby w tym smsie kryło się zaproszenie na randkę? Nie, to niemożliwe. Przecież on może mieć każdą, miss świata, wszechświata, czemu miałby interesować się akurat mną?

* * *

W końcu wróciłam do Barcelony. Tutaj czuję się najlepiej. „Wyspowiadałam się” Gabrieli z tego, że nie biegałam w Madrycie, ale na szczęście moja współlokatorka jest wyrozumiała, dlatego obiecała, że wymyśli w miarę łagodną karę. Zapomniała jednak o wszystkim, kiedy opowiedziałam jej o „porwaniu”, a tym samym – dniu spędzonym z Sergio Ramosem i Cristiano Ronaldo. Gabi była w szoku.
Pokazałam jej smsa.- Myślisz o tym samym, co ja?- przygryzłam wargę, uśmiechając się tajemniczo.
-Randka z odwiecznym, ale niesamowicie pociągającym wrogiem?- poruszyła znacząco brwiami.
-Tak, ale…- wzruszyłam ramionami.- Mogło być tak, że pisał do mnie, trzymając na kolanach kolejną laskę i myśląc już o towarzyszce na jutro.- skrzywiłam się.
-No tak. Ronaldo to babiarz, jakich mało.- westchnęła.- Ale wcale nie musiało tak być!- dodała po chwili.
Ostatecznie zdecydowałam, że spotkam się z Cristiano. To mógł być jakiś przełom. Ustaliłyśmy, że zaczekam do jutra po treningu. Wtedy mam zadzwonić do Portugalczyka i się umówić. Co będzie później? To się okaże…



[i] El Mundo Deportivo – hiszpański dziennik sportowy.




19 komentarzy:

  1. Randka z Ronaldo? Może być interesująco. Dobrze, że Iker wyrwał Laure z rąk Ramosa, kto wie co by piłkarz wymyślił. Z niecierpliwością czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super. Ale ta Laura ma przygody... ;) sama bym tak chciała. Fajnie, że dziewczyna odżyła w Hiszpanii. Niech szleje, a co !! :) Jestem bardzo ciekawa randki z CR7. Cekam na następny rozdział.

    pozdrowionka :*
    Malinka

    OdpowiedzUsuń
  3. Tyy .. ja to może i bym chciała żeby mnie porwali ^^
    Tyle że El Santo to mnie by prześwięcił że ich z lekka skontuzjowałam
    No cóż .. czasem trzeba

    OdpowiedzUsuń
  4. Iker zawsze mi się wydawał rozsądnym facetem :) Dobrze że się pojawił bo Sergio z Crisem na prawdę w swoim towarzystwie głupieją :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahaha nie ma to jak wylać komuś na głowę cały garnek wody xD Rozdział bardzo ciekawy i jeszcze ten Iker pomagający Laurze... :D Zgadzam się, że jak Ronaldo i Ramos są razem to głupieją :) A ta randka z Cristiano... Ciekawa jestem co z tego wyjdzie. No, ale cóż nie pozostaje mi nic innego niż czekać na następny <3
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Iker <3 Jak ja go kocham. Akcja z wodą była po prostu boska. Wiele bym dała, żeby zobaczyć ją na żywo. Czyżby Cris się zakochał? Może być ciekawie. I jeszcze ta randka. Uhuhuhu ^.^ nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Uwielbiam czytać Twojego bloga. Jest cudny. ;p Masz wieeeelki talent. Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. http://dreeaaamss.blogspot.com/ Zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nowość! Zapraszam:
    http://manutdlov.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniały, masz genialne pomysły ;*
    U mnie nowy rozdział, zapraszam ^^
    http://spainlovestoryoncampnou.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam tutaj do nadrobienia 2 rozdziały, ale przeczytam i należycie skomentuję do wieczora :)
    A tym czasem zapraszam na rozdział 6 na http://in-love-with-madrid.blogspot.com/ :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobra, nadrobiłam.
    Nie fajnie być na językach całej Hiszpanii, ale czasem bywa. No dobra nie bywa, ale może tak być.
    Randka z Crisem? Ułoo :)

    OdpowiedzUsuń
  12. http://story-of-arsenal.blogspot.com/ Zapraszam na 14 :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapraszam na 23 rozdział :)

    http://manutdlov.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo mi się podoba twoje opowiadanie życzę dalszych sukcesów :)
    Zapraszam do mnie : http://pilkanoznacalymzyciem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  16. zaprasza na nowy rozdział na http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Iker jest świetny ; ) a cieszę się że nie tylko ja tak postrzegam ramosa . idiota

    OdpowiedzUsuń
  18. El Mundo Deportivo uwielbia plotki :D Randa z Cristiano Ronaldo ? Myślałam, że woli Tello :D

    OdpowiedzUsuń