Kiedy cała damska sekcja FC Barcelony zebrała się na
Mini Estadi, można było zaczynać trening. Panował niemiłosierny upał. Promienie
słoneczne parzyły nasze twarze, a o choćby delikatnym powiewie wiatru nie było
mowy. Postanowiłyśmy jednak stawić czoła warunkom pogodowym i „walczyć”. Efekt?
Opaliłyśmy się, i to dość mocno.
Biegłam już któreś z kolei okrążenie, cały czas będąc u
boku Gabrieli. Omawiałyśmy wszystko przed spotkaniem z Ronaldo. Moja
współlokatorka była tym tak przejęta, że nie patrzyła przed siebie i w pewnym
momencie wpadła na trenera, dostając w ten sposób kilka dodatkowych, karnych
okrążeń. Postanowiłam, że będę jej towarzyszyć.
-O czym mam z nim rozmawiać…?- no tak. Nie dość, że
miałam mnóstwo problemów związanych z… randką (?), stwarzałam sobie kolejne.
-O to się nie martw, samo wyjdzie.- dziewczyna odparła
bez zastanowienia.- Pomyśl lepiej, w co się ubierzesz!
-Mam lepszy pomysł. Może najpierw do niego zadzwonię i
się umówię?!- zaśmiałam się.
-Racja.- stwierdziła.
Po jakiejś godzinie trening się zakończył. Cała grupa
udała się więc do szatni, gdzie wzięłyśmy prysznic i przebrałyśmy się. Gabriela
i ja zostałyśmy w szatni, reszta dziewczyn opuściła pomieszczenie, idąc każda w
swoją stronę.
-Już czas.- westchnęłam.- Ale… Czy to na pewno dobry
pomysł?- przygryzłam wargę.
-Zamknij się i dzwoń!- krzyknęła zniecierpliwiona.
Cóż, nie miałam nic do gadania. Wykonałam polecenie
przyjaciółki i wystukałam na klawiaturze
numer telefonu Cristiano. Po kilku sygnałach w końcu usłyszałam jego głos.
-Wiedziałem, że się odezwiesz.- szepnął, przyprawiając
mnie o dreszcze.
-Już zaczynasz?- westchnęłam.- Do rzeczy. Pisałeś, że
moglibyśmy spotykać się częściej…
-Bo wyglądamy razem naprawdę dobrze.- przerwał mi,
cytując samego siebie.- To co, wyskoczymy gdzieś razem?
-Tak!- krzyknęłam z entuzjazmem.- To znaczy…- uderzyłam
się w czoło. Miałam nie okazywać zbędnych emocji!- Jest tylko jeden problem.
Jestem w Barcelonie.
-To żaden kłopot.- odparł bez zastanowienia.- Przyjadę
po ciebie.
-Okej.
-A więc do wieczora, Lauro!- zamruczał.
-Do zobaczenia.- odpowiedziałam drżącym głosem, po czym
nieudolnie zerwałam połączenie.
Gabriela, która siedziała na ławce naprzeciwko mnie w
końcu mogła swobodnie wybuchnąć śmiechem. Biedna musiała przez jakieś trzy
minuty tłumić w sobie potężne fale emocji!
-Kretynka.- wywróciłam oczami.- To nie takie proste!
-Pewnie.- wydusiła.- Miałaś niesamowicie śmieszną minę.
Szkoda, że nie zrobiłam zdjęcia!
-Przestań już.- zmarszczyłam brwi.- Wracajmy do domu,
mam mało czasu.
-Damy radę!- krzyknęła Gabi, po czym wyszłyśmy z
obiektu treningowego Barcy.
*
* *
Nasze mieszkanie zamieniło się w pobojowisko. Wszystkie
moje ubrania znalazły się na podłodze w salonie. Jedynym tego plusem był fakt,
że po długiej debacie, udało nam się ustalić zestaw, w jakim pójdę na spotkanie
z Ronaldo, co jeszcze nie do końca do mnie dotarło. Jeśli kilka dni temu ktoś
powiedziałby mi, że będę na randce z Cristiano, wyśmiałabym go! Jak to możliwe?
Jeden z najlepszych piłkarzy na świecie… ze mną. Zwykłą, niewyróżniającą się
spośród tłumu dziewczyną.
-Ja chyba śnię.- pokiwałam głową.
-Ogarnij się w końcu!- krzyknęła Gabriela, która
zaczynała powoli tracić cierpliwość. Miała już dość mojego niezdecydowania.
-Cholera, w co ja się wpakowałam?- złapałam się nerwowo
za głowę.- Lepiej do niego zadzwonię i to odwołam.- wyciągnęłam telefon z
kieszeni spodenek.
-Po moim trupie!- dziewczyna zerwała się z kanapy.- Nie
dopuszczę do tego!- westchnęła ciężko.- Brakuje mi już do ciebie nerwów…
Umówiliśmy się na osiemnastą. Do wyjścia pozostało mi
więc nieco ponad dwie godziny. Usiadłam na kanapie obok mojej współlokatorki,
patrząc w bliżej nieokreślony punkt, kiedy mój telefon zasygnalizował przyjście
smsa. „Jestem już w połowie drogi. Nie
mogę się doczekać, aż w końcu cię zobaczę!”- przeczytałam w myślach. Połowa
drogi…- Okej, nie ma na co czekać.- powstałam, uśmiechając się szeroko do Gabi.
-Można wiedzieć, czym jest spowodowana tak nagła poprawa
humoru?- zaśmiała się.
-Kobieta zmienną jest!- odparłam, dobierając biżuterię
do stroju.
-Ty wyjątkowo często zmieniasz zdanie.- westchnęła.
-Przynajmniej ci się nie znudzę!- puściłam jej oczko.
Parsknęła śmiechem.- Co to, to na pewno nie!
Wymieniłyśmy jeszcze kilka zdań na temat koloru lakieru
do paznokci, który będzie idealnie pasował do mojego stroju, po czym udałam się
do swojego pokoju w celu przebrania się. Pospiesznie ściągnęłam ulubioną
koszulę i jeansowe spodenki, by móc założyć sukienkę na ramiączkach w kolorze
pudrowego różu, sięgającą kolan.- Jeszcze tylko makijaż i fryzura!- krzyknęłam,
by chwilę później w pokoju pojawiła się Gabi.
-Mam pomysł.- dziewczyna poruszyła znacząco brwiami.
Nie pytając o nic, zdałam się na umiejętności mojej
przyjaciółki. Nie zawiodłam się – po jakichś dwudziestu minutach miałam
upiętego przepięknego koka. Następnie Gabriela przypudrowała mi policzki,
podkreśliła oczy cieniem i tuszem do rzęs i pomalowała moje usta błyszczykiem w
odcieniu delikatnego różu.
-Wyglądasz cudownie.- stwierdziła.
-Dziękuję.- przytuliłam ją.- Za wszystko.
-Dobra, dobra!- zaśmiała się.- Zakładaj buty i idź już,
bo się spóźnisz!
Wyciągnęłam zza szafy buty w kolorze perłowym na
niewysokim obcasie, które chwilę później miałam już na stopach. Przejrzałam się
w wiszącym na ścianie lustrze. Gabi wykonała kawał dobrej roboty. Pierwszy raz
podobałam się sobie!
-Nie wiem jak ci się odwdzięczę.- wyksztusiłam pełna
podziwu.- Jesteś genialna!- przytuliłam ją mocno.
-Przestań już, pognieciesz sukienkę!- odsunęła mnie
delikatnie od siebie.
Wolnym krokiem udałam się w kierunku drzwi.- Nie
wierzę, że to robię.- zatrzymałam się.
-Zaraz ci przyłożę.- odparła podirytowana Gabriela,
wypychając mnie z mieszkania. Kiedy udało jej się wywlec wręcz sparaliżowaną
mnie za próg, rzuciła tylko „baw się dobrze” i trzasnęła drzwiami tuż przed
moim nosem.
-Świetnie.- mruknęłam. Po chwili usłyszałam dzwonek
telefonu. Pospiesznie wyciągnęłam go z torebki. Na ekranie wyświetliło się
zdjęcie i nazwisko „Ronaldo”, które jeszcze nigdy nie wywołało u mnie takiej
fali radości. Odrzuciłam połączenie i czym prędzej pobiegłam w dół klatki
schodowej, wiele razy się przy tym potykając. Wybiegłam przed blok. Moim oczom
ukazało się piękne, luksusowe Audi, którego blask rozświetlił chyba całe
osiedle. Zupełnie mnie zatkało, a jakby tego było mało, o maskę samochodu
opierał się wysoki, idealnie zbudowany, ciemnowłosy mężczyzna, co razem
tworzyło niesamowity widok.
Podeszłam do auta w milczeniu. Cristiano powitał mnie
cmoknięciem w policzek.- Wspaniały…- przejechałam palcem po „sylwetce” auta.
-I tak nie dorówna właścicielowi.- stwierdził piłkarz.
-Nie zaczynaj!
Portugalczyk zareagował śmiechem.
Wsiadłam do cudownej maszyny. Podziwiałam jej wnętrze,
słysząc, jak Ronaldo zamyka za mną drzwi, a chwilę później pojawił się już na
miejscu kierowcy. Przekręcił kluczyk w stacyjce, co poskutkowało cichym
warknięciem silnika.
-A więc, gdzie mnie zabierasz?- uniosłam brwi,
spoglądając nieśmiało w jego stronę. Muszę przyznać, że w aż taki sposób nie
zadziałał na mnie nawet David Villa, wręczający mi autograf po moim pierwszym
meczu. W obecności Cristiano rumieniec nie schodził z mojej twarzy.
-Wiem, że kochasz football, więc postanowiłem, że
pokażę ci najpiękniejszy stadion na świecie.
Moje oczy rozbłysły.- Jedziemy na Camp Nou?!
Piłkarz spojrzał na mnie jak na idiotkę, wzdychając
ciężko.
-Wembley?- kontynuowałam droczenie się z nim.- Old
Trafford?- zaśmiałam się.- No dobra… Santiago.- wywróciłam oczami.
-No w końcu.- oszołomił mnie swoim uśmiechem, po czym
ruszył w stronę stadionu Realu Madryt. Cóż, nie byłam tym zachwycona, ale
postanowiłam tego nie okazywać i bawić się jak najlepiej, jednocześnie jednak
uważając na to, czy CR7 niczego nie knuje. Przecież mógł mi się odpłacić za ten
zimny prysznic w willi Ramosa! Właśnie, Ramos!
-Co u Sergio?- przerwałam przyjemną ciszę.- Nadal jest
wściekły na Ikera?- parsknęłam śmiechem.
-Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo! Nie
odzywają się do siebie na treningach.
-To on nie wie, że Casillas ma narzeczoną?
Cristiano zaśmiał się krótko.- Mógłby mieć nawet żonę,
Ramosa to nie interesuje. No wiesz, lubi się zabawić bez względu na stan
cywilny.- na jego twarzy zagościł łobuzerski uśmiech.
-Zupełnie tak jak ty, prawda?- pokiwałam głową.
Po jakichś dwudziestu minutach byliśmy na parkingu
należącego do olbrzymiego obiektu. Piłkarz wysiadł z auta i okrążył je, by
chwilę później móc otworzyć mi drzwi.
-Dziękuję.- podjęłam próbę uniesienia kącików ust, ale
niestety mi nie wyszło. Przepełniała mnie nieśmiałość... No i czerwień na
policzkach, zdecydowanie zbędna!
-Będąc u Sergio się tak nie rumieniłaś. A teraz…
Wyglądasz jak burak!- Ronaldo wybuchł donośnym śmiechem.
Szturchnęłam go w ramię.- Wolałabym inne określenie.-
mruknęłam.
-Okej, okej.- stłumił kolejną falę śmiechu,
przyglądając mi się.- Twoje policzki wyglądają jak płatki bordowej róży.
Lepiej?- przygryzł wargę.
-O niebo.- odparłam.- Czemu ciągle chowasz rękę za
plecami? Masz tam nóż i chcesz mnie zabić?- zmarszczyłam brwi.
-Nie!-
krzyknął rozbawiony.- À propos
róży…- wyciągnął zza pleców rękę, w której trzymał kwiat.
Moje policzki znów przybrały
czerwony kolor. Niedługo będą chyba fioletowe…- Jest prześliczna, dziękuję.-
wzięłam od niego różę, po czym pocałowałam go w policzek, kompletnie
zapominając o ostrożności. Jakiej ostrożności? Otóż, postanowiłam sobie przed
wyjściem, że nie będę się angażować. To miało być zwykłe spotkanie… Znajomych?
Sama nie wiedziałam, co ja tam w ogóle robiłam.
-Ty się mnie najzwyczajniej
w świecie wstydzisz.- stwierdził mój towarzysz, gdy zbliżaliśmy się do wejścia
na stadion.
-Nie, ja tylko…- przygryzłam
wargę.
-Pewnie gdybym grał w
Barcelonie, byłoby inaczej.- westchnął.- Ale przyznaj, że na mnie lecisz.
-Nie!- broniłam się.-
Owszem, jesteś przystojny, ale nie mam zamiaru piszczeć na twój widok, czy
coś…- zaśmiałam się cicho na myśl o psychofankach piłkarza. Kiedy zauważyłam w
jaki sposób na mnie patrzy, dodałam- No co? Jestem jedyną dziewczyną na
świecie, której nie kręcisz?- uśmiechnęłam się triumfalnie.
-Może nie na świecie, ale…-
chyba udało mi się ująć mu trochę pewności siebie.- Zadziwiasz mnie, naprawdę.
Jak można nie oprzeć się… mnie?- poruszył znacząco brwiami.
-Zaraz ci przyłożę.-
zmierzyłam go wzrokiem.- Chodźmy szybciej, bo jak dopadną nas fotoreporterzy,
to jutro mogę stać się twoją nową kochanką!
-Po co czekać aż do jutra?-
zapytał zdziwiony.
-Oj, zamknij się.- złapałam
go za rękę i pobiegliśmy w stronę wejścia.
Po chwili szłam już ciemnym
tunelem wprost na murawę kolosalnego stadionu. Boisko wyglądało magicznie.
Ogromne lampy oświetlały każdy jego zakamarek, a krzesełka na trybunach ułożone
według odpowiednich kolorów tworzyły napis „Real Madrid C.F.”.
-I jak?- usłyszałam za
plecami głos Cristiano.
Westchnęłam.- Cóż, do Camp
Nou mu daleko, ale najgorzej nie jest.- spojrzałam na niego. Portugalczyk patrzył
na mnie, jakbym była niespełna rozumu. Zaśmiałam się.- Jest piękny.
Usiadłam na murawie.
Zapanowała cisza. Towarzyszył jej tylko lekki wiatr, kołyszący flagami na
szczycie stadionu. Choć żadne z nas od kilku minut nic nie powiedziało, to ta
cisza wcale nas nie krępowała. Była przyjemna. Najchętniej trwałabym w takim
stanie przez całą tamtą noc.
Położyłam się, kierując
wzrok na ciemne, gwieździste niebo. Wieczór był przepiękny, jak w bajce. Na
moment zapomniałam nawet, że nie jestem tutaj sama!
Poderwałam się na łokciach,
rozglądając się wokół. Skrzydłowego Realu Madryt nie było nigdzie w pobliżu.
Szczerze mówiąc, lekko spanikowałam,
przecież byłam na zupełnie obcym terenie! Zerwałam się z ziemi i zaczęłam
wędrować oczami po trybunach.-A, tam jesteś!- krzyknęłam, zatrzymując wzrok na
rzędzie, w którym mój towarzysz stał oparty o barierkę.
Ronaldo pokazał mi gestem,
żebym do niego przyszła. Niemały kłopot sprawiło mi znalezienie odpowiedniego
przejścia, ale w końcu się udało.
Kiedy stanęłam już obok
Portugalczyka, ten nic nie powiedział. Uśmiechnął się życzliwie i skinął głową
na ciemne niebo. Z tej wysokości wyglądało jeszcze piękniej.
-Dzisiaj wypada noc
spadających gwiazd.- szepnął Cris.- Zaraz powinno się zacząć!
-Hmm… Nic o tym nie słyszałam…-
zmarszczyłam brwi.
Uważnie obserwowałam
sklepienie niebieskie, wyczekując jakiegokolwiek ruchu. Doczekałam się. Niebo
przecięła pierwsza sporych rozmiarów kometa, co wyglądało… Magicznie. Byłam
zachwycona. Tak zapatrzyłam się na to, co dzieje się nad nami, że nie zwróciłam
uwagi, jak piłkarz zbliżył się do mnie na… Mocno niebezpieczną odległość.
Czułam jego ciepły oddech na swoim policzku.- Ekhm… Cris? O co chodzi?-
zapytałam, przełykając głośno ślinę.
Portugalczyk nie odpowiadał.
Przysunął się tylko jeszcze bliżej i objął mnie w pasie ramieniem. Spróbowałam
zrobić krok do tyłu, ale mężczyzna nie pozwolił mi na to.
- Ronaldo, do cholery!-
krzyknęłam zdenerwowana.- Co ci odbiło?!
Cristiano momentalnie
odskoczył ode mnie, po czym znów oparł się o barierkę.
-Mógłbyś mi łaskawie
odpowiedzieć?- stonowałam głos, wzdychając ciężko. Byłam zszokowana!
-Myślałem, że…- podrapał się
nerwowo po czole, nie patrząc w moją stronę.- Że też chcesz mnie pocałować.
Osłupiałam. Jak on śmiał?!-
Znamy się raptem kilka dni… I co, może mam ci jeszcze dzisiaj wskoczyć do
łóżka?!- wybuchłam. Nie do końca wiedziałam, co dzieje się wokół. Spadające
gwiazdy przestały mnie interesować. Patrzyłam tępo na piłkarza, domagając się
wyjaśnień.
-Bo zwykle…
-Zwykle inne dziewczyny od razu
rzucają ci się na szyję, prawda?- zaśmiałam się gorzko.- Byłeś pewny, że ja też
jestem z tych łatwiejszych? Że jeśli dasz mi kwiatka, że po tej stworzonej przez
ciebie romantycznej szopce z zachwytem ci się oddam?- po moim policzku
popłynęła łza.- Głupia naiwniara. Nie wierzę, że dałam się na to nabrać. Jesteś
skończonym dupkiem!- miałam zamiar go uderzyć, ale w ostatniej chwili się
powstrzymałam. Nie wiem czemu. Po prostu odwróciłam się na pięcie i zeszłam z
powrotem na murawę stadionu.
-Zaczekaj!- Cris po chwili
dogonił mnie i chwycił za nadgarstek, odwracając w swoją stronę.- Pozwól, że
dokończę.- powiedział ponuro.- Zwykle zabieram dziewczyny do jakichś klubów,
jeśli chcę się zabawić. Jeszcze żadnej nie przyprowadziłem tutaj. Kiedy po raz
pierwszy zobaczyłem cię u Ramosa, byłaś na niego wściekła. Mocno zaciskałaś
pięści, aż krew z nich odpłynęła! Stwierdziłem „Sprowadził sobie jakąś
nadętą pannę, a teraz się męczy, idiota.” Jednak po bacznej obserwacji
zauważyłem, że strasznie denerwujesz Sergio tym, że mu się stawiasz, a do tego
ani on, ani ja nie jesteśmy przyzwyczajeni. Tak naprawdę postawiłaś nas w
zupełnie nowej sytuacji. Wtedy zauważyłem, że jesteś wyjątkowa. Postawiłem
sobie za cel, żeby przynajmniej dotknąć twoich ust swoimi, ale dobrze wiedziałem,
że to nie będzie łatwe. Jesteś dla mnie za silna.- uśmiechnął się mimowolnie.-
A to niesamowicie pociąga.- westchnął, spoglądając na mnie nieśmiało.
Poczułam się beznadziejnie,
a jednocześnie wyjątkowo. Nie myślałam, że on jest do czegoś takiego zdolny.
Cholera, przecież to arogant do potęgi! Babiarz, egoista! Ale zaraz... To nie
on. To jego powszechnie znane oblicze, to wymyślony Cristiano. A ja mam dziś
szczęście poznać tego prawdziwego Ronaldo, którego podejrzewam, że zna naprawdę
niewielu. Ten Ronaldo ma uczucia.
-Ja…- zaczęłam drżącym
głosem.-… Przepraszam, nie wiem co powiedzieć.- rzuciłam różę na trawę i
wtuliłam się w ramiona piłkarza. W końcu nie wytrzymałam. Zaczęłam płakać jak
małe dziecko.
-Przestań, makijaż ci
spłynie.
-A pewnie nie chcesz mnie
widzieć w takim stanie.- wychlipałam.
-Jasne, że nie!- prychnął
teatralnie.
-Nienawidzę cię.- uderzyłam
go lekko w ramię, po czym oboje wybuchliśmy śmiechem.- Naprawdę jestem
wyjątkowa?- odsunęłam się od niego, ocierając łzy. W momencie zapomniałam o
tamtej sytuacji.
-Dla mnie tak.
Uśmiechnęłam się do niego.
Ronaldo objął mnie ramieniem i udaliśmy się w kierunku wyjścia z Santiago
Bernabeu. Droga powrotna minęła szybko, w ciągłej rozmowie i śmiechu.
Po kilku godzinach jazdy byliśmy
pod moim blokiem.- Mam pomysł.- spojrzałam na Crisa.- Co ty na to, żeby dzisiaj
zostać u nas na noc?- skierowałam wzrok na zegarek.- Już prawie północ, jest
sens wlec się przez kolejne pół nocy do Madrytu?- przygryzłam wargę w
oczekiwaniu na odpowiedź.
Portugalczyk poruszył
brwiami.- Podoba mi się. Mam tylko jedno pytanie: „nas”?
-Mieszkam z koleżanką z
drużyny.- odparłam.
Piłkarz uśmiechnął się
szeroko.- Chodźmy więc!- wyszedł z samochodu, uderzając się przy tym w głowę,
pospiesznie okrążył auto i otworzył mi drzwi.
-Mam nadzieję, że masz
świadomość tego, że śpisz na kanapie?- uniosłam brwi.
-Jasne, nie ma innej opcji.-
mruknął pod nosem średnio zadowolony tą wiadomością.
W domu siedzieliśmy we troje
aż do godziny drugiej nad ranem, oglądając jakiś mecz. Gabriela była zachwycona.
Też zauważyła, że Cristiano jest zupełnie inny, niż by to się mogło wydawać.
* * *
1115. W końcu
postanowiłam zwlec się z łóżka. W piżamie wyszłam ze swojej sypialni i udałam
się w kierunku salonu, dopiero po chwili przypominając sobie, że przecież tam
śpi Cris! A przynajmniej powinien…
Podeszłam do kanapy
najciszej jak się dało. Zobaczyłam tam tylko starannie poukładaną pościel i…
jakąś kartkę. „Dziękuję za wspaniały wieczór. CR7” – przeczytałam w
myślach, uśmiechając się mimowolnie.- To ja dziękuję.- szepnęłam.
Wspaniały rozdział;) Mam nadzieję, że Laura będzie z kimś z Barcy.
OdpowiedzUsuńno no no rozdział bardzo fajny a ta randka super już nie mogę doczekać się następnego :)
OdpowiedzUsuńFantastyczne, chociaż nie powiem, Ronaldo lekko mnie przeraża ;> Pisz dalej, jeśli możesz, informuj mnie na http://spainlovestoryoncampnou.blogspot.co.at/?m=1
OdpowiedzUsuńBardzo fajne, tylko nie rozumiem tego z Cristiano i Cristianem. Totalnie zbiłaś mnie z tropu i teraz już kompletnie niewiem z kim ona będzie, pewnie z Tello, ale pożyjemy, zobaczymy :-D
OdpowiedzUsuńNo trochę namieszałam :D Ale chciałam tak jakoś połączyć te dwa bieguny. Myślę, że wszystko rozstrzygnie się w kolejnym rozdziale :)
UsuńLOVE LOVE LOVE
OdpowiedzUsuńFajnie, że pokazałaś Crisa w .. powiedzmy normalniejszym świetle niż większość, bo przypuszczam, że serio jest bardziej podobny do tego, którego Ty tu stworzyłaś, niż do np. tego co kreują gazety :D
zapraszam na nowy rozdział licze na komentarze http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCristiano jest względnie fajny. W sumie też ładniusiu, ale jest jednocześnie... dziwny i przerażający. Jak to Cris ;)
OdpowiedzUsuńJednak mam nadzieję, że Laura wybierze kogoś z Barcelony :)
Pozdrawiam :) x
Ach jest cudowny jak nie wiem ;D Nie lubię Barcelony ,ale temu nie można się oprzeć nie ma co ;D
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie
http://two-love-one-life.blogspot.com/
Kiedy następny??
OdpowiedzUsuńhttp://volvere10.blogspot.com/ nowy, zapraszaam :) I przepraszam, że nie zostawiam tu po sobie śladu w postaci komentarzy ale miałam problem z internetem i teraz za dużo zaległości i szkola... ALE CZYTAM CZYTAM CZYTAM :D
OdpowiedzUsuńfajne ;)
OdpowiedzUsuńzaparaszam do mnie http://football-i-inne-imaginy.blogspot.com/
Zapraszam na rozdział 12 ! http://me-gusta-fcb.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na 28 rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://manutdlov.blogspot.com/
kieruj-sie-sercem.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPojawiła się nowość. Zapraszam, oczywiście jeśli jesteś zainteresowana.
Przeczytałam trochę Twojego opowiadania i spodobało mi się. Z pewnością przeczytam całość, ale raczej nie dziś, ponieważ mam mało czasu.
Pozdrawiam! ; )
zapraszam na nowy rozdział na http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com jeśli chcesz zajrzyj :)
OdpowiedzUsuńhttp://in-love-with-madrid.blogspot.com/ Zapraszam na rozdział 8 :)
OdpowiedzUsuńGdzie pojawia się Real Madryt tam mnie masz :)
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie do mnie http://firmera-en-el-amor.blogspot.com/! Nowy rozdział :*
http://i-will-miss-you-forever.blogspot.com/2013/05/rozdzia-2-sala-110.html nowy rozdział! ;]
OdpowiedzUsuń