-Niepokoi mnie
to, że w twoim pokoju na ścianie z plakatami pomiędzy Pedro Rodriguezem i
Jordim Albą znalazł się Cristiano Ronaldo!- powiedziała Gabriela poważnym
tonem.
-No bo… Powiesiłam go tam tylko po to, żeby mieć gdzie
rzucać rzutkami!- odparłam, rumieniąc się.
-Jasne.- mruknęła.- Coś się kroi!
-Daj spokój.- spojrzałam na nią z wyrzutem.- Ale… Coś w
nim jest…- przygryzłam wargę.
-Ha! Wiedziałam!- krzyknęła triumfująco.
-Spadaj!- oburzyłam się.- Po prostu po ostatnich
wydarzeniach patrzę na niego z innej strony. Nie traktuję go już jak wroga.-
westchnęłam.- Gabi, przecież to jeden z nas! Piłkarz, tak samo jak ja, ty,
Messi i reszta.
-Mnie w nic nie mieszaj.- odparła, kończąc śniadanie.
-Głupia.- rzuciłam w nią mandarynką.
-Ej, przesadziłaś!- pomasowała się po czole.- Na
treningu ci nie daruję!
-Właśnie, trening!- zerwałyśmy się z krzeseł,
pospiesznie spakowałyśmy torby treningowe i wyjechałyśmy autem Gabi w stronę
Camp Nou.
* * *
-Dziewczyny, jutro stajemy przed kolejną szansą
odzyskania pierwszego miejsca w tabeli. Jeśli zagracie tak, jak na dzisiejszym
treningu to nie mam się o co martwić. Jedyny mój problem to atak. Elena czy
Laura?- trener westchnął głośno.
-Obie!- krzyknęły zawodniczki z drużyny.
-Dobrze wiecie, że nie mogę.- No tak, przecież Alicia i
Camila musiały mieć pewne miejsce w składzie. Nikt z drużyny ich nie lubił,
były pupilkami trenera, a pech chciał, że grają na tej samej pozycji co ja i
Elena. Ostatecznie ustalono, że w wyjściowej jedenastce znajdzie się El, ja
będę miała zapewnione miejsce na następny mecz.
-Chciałbym, żebyście wszystkie pojawiły się na
dzisiejszym meczu Barcelony.- powiedział trener.
-Z wielką przyjemnością!- odezwała się Gabriela, na co
wszyscy obecni zareagowali śmiechem.
-Oczywiście obserwujemy grę, nie skupiamy się na tym,
jaki przystojniak prowadzi piłkę!- zwróciła uwagę Elena.
-No właśnie, mała.- szepnęłam Gabrieli do ucha.
* * *
Siedziałyśmy na trybunach olbrzymiego Camp Nou,
rozmawiając, podczas gdy kilka metrów dalej na murawie rozgrzewali się nasi
idole. Wśród kadrowiczów znalazłam tego, który jest moim ulubieńcem,
„najlepszym z najlepszych”, czyli obiecująca przyszłość Barcelony – Cristian
Tello!
W skupieniu przyglądałam się jego ćwiczeniom, zupełnie
ignorując rozmowy koleżanek z drużyny. Po chwili do Crisa dołączył Leo Messi,
który szepnął coś koledze do ucha, po czym obaj wybuchli śmiechem. W tym
momencie kąciki moich ust uniosły się mimowolnie. Widok tych roześmianych
postaci był czymś wspaniałym. Na pozór nic nadzwyczajnego, mnie jednak
imponował każdy ich ruch. W mojej głowie krążyła wtedy tylko jedna myśl: „Są
boscy pod każdym względem!”. Cieszyłam się, że reprezentuję te same barwy
klubowe co oni, to było niesamowite uczucie. Gra dla Barcy, oglądanie jej
meczów z trybun czy nawet w telewizji. Zawsze towarzyszyły temu emocje nie do
opisania.
Rozgrzewka się zakończyła. Piłkarze ustawili się na
pozycjach, sędzia mógł rozpocząć spotkanie.
Pierwszy gwizdek. Ruszyli. Moje serce momentalnie
przyspieszyło bicie, zgubiło rytm! Dokładnie obserwowałam grę idoli. To
wspaniałe, że wystarczyła im jedna sprawnie przeprowadzona akcja, by... Padł
gol. Tak, Barca prowadziła 1-0 po zaledwie pięciu minutach gry. Cóż, co prawda przeciwnikiem było broniące
się przed strefą spadkową Getafe, ale. Czułam taką samą satysfakcję jak po golu
przeciwko Realowi. Strzelcem bramki był oczywiście król strzelców La Liga, Leo
Messi, a asystował mu Thiago. Kolejny „młody zdolny”!
Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 2-0, autorem
drugiego gola był Andres Iniesta.
-Laura, żyjesz?- zapytała Gabi, śmiejąc się.- Oni cię
zahipnotyzowali!
-Lepiej bym tego nie ujęła.- odparłam, budząc się z
„barcelońskiego snu”, do którego jednak szybko powróciłam.
Druga połowa. Po gwizdku sędziego Barcelona w mgnieniu
oka odebrała piłkę rywalom. Xavi Hernandez rozpoczął akcję, kierując okrągły
przedmiot wprost pod nogi Alexisa Sancheza, który pomknął przez środek boiska,
mijając obrońców Getafe i uderzył w światło bramki. Tak oto Blaugrana
wywalczyła wynik 3-0, który utrzymał się do końca meczu.
* * *
Stałam na parkingu pod stadionem, opierając się o maskę
samochodu Gabrieli. Emocje po meczu jeszcze nie opadły, a jakby tego było mało
– panował niesamowity upał. Częściowo był jednak tłumiony przez delikatny
wiatr, który nie dawał spokoju moim i tak już znajdującym się w zupełnym
nieładzie włosom.- Gdzie ona jest…?- wyszeptałam pod nosem, krzyżując ręce na
piersiach.
-Z tego co widziałem, twoja znajoma siedzi jeszcze na
trybunach z kilkoma innymi dziewczynami i podziwiają chłopaków zbierających
piłki…- powiedział niezidentyfikowany męski głos za moimi plecami.
Odwróciłam się i… Nie uwierzyłam własnym oczom. Stał
przede mną jeden z moich idoli, uśmiechał się nieśmiało i mrużył oczy, bo
raziło go Słońce.- Tello?- wymamrotałam nieudolnie nazwisko piłkarza. Nic
więcej nie udało mi się powiedzieć.
-We własnej osobie.- odparł nieco pewniej ode mnie, ale
jego głos również drżał.- Zwiałyście ze swojego treningu i przyszłyście
obejrzeć nas?- zaśmiał się krótko, unosząc brew.
Patrzyłam na niego z szeroko otwartymi ustami. Nie
potrafiłam wydobyć z siebie ani słowa, pokiwałam więc tylko przecząco głową.
-Wszystko w porządku, Lauro?- zapytał zatroskany.
-O mamo, zna moje imię…- wyrwało mi się. Niekoniecznie
chciałam powiedzieć to głośno…
Cristian zareagował śmiechem.- Nie wiem czy pamiętasz,
ale byłem na jednym z waszych meczów i całkiem przypadkiem przeczytałem napis
na twoich plecach. „Laura 10”.- poruszył brwiami. Powoli zaczął mówić i
zachowywać się swobodniej. Ja potrzebowałam trochę więcej czasu…- Lubię naszą
damską sekcję.- powiedział, widząc, że ja jak na razie nie mam zamiaru nic
mówić.- Oczywiście dlatego, że dobrze gracie, a nie, że jesteście ładne, czy
coś.- dodał zakłopotany.- To znaczy jesteście ładne… Cholera.- westchnął
ciężko.- Idiota.- mruknął pod nosem.
Zaśmiałam się głośno na widok znajdującego się w na
pozór trudnej sytuacji Tello. Jego mina była komiczna!
-Przynajmniej w końcu usłyszałem twój głos.- oznajmił,
patrząc w dół.
-Patrzcie, chłopaki! Miłosne podboje Crisa!-
usłyszeliśmy roześmianego Alvesa.
-Możesz go nie peszyć?- skarcił kolegę Carles Puyol.
-To da się jeszcze bardziej?- zdziwił się Alexis
Sanchez.- Musisz się jeszcze dużo nauczyć, przyjacielu.- podbiegł do nas i
objął ramieniem kolegę z drużyny.- Jak ma na imię twoja znajoma?- spojrzał na Tello,
a później na mnie, poruszając brwiami.
-Jestem Laura.- powiedziałam, uśmiechając się
nieśmiało.
Kąciki ust Chilijczyka również się uniosły.- Śliczne
imię.- puścił oczko.
-Dobra, dobra, dam sobie radę.- oburzył się Cris,
widząc, jak tonę w głębokim spojrzeniu Sancheza.
Chwilę później dołączył do nas Thiago Alcantara, który
zwinnym ruchem „sprzątnął” nam Alexisa z oczu. I znów zostaliśmy sami…
-To jest jakiś cyrk.- parsknęłam śmiechem.
-Przyzwyczaisz się.- rzekł po krótkim namyśle Tello.
-Nie byłabym tego taka pewna. Jak na razie krążę między
Barceloną i Madrytem, nie mogę się w żaden sposób ustabilizować.- wzruszyłam
ramionami.
-Dlaczego?
-Jest wiele przyczyn.- westchnęłam.- Rodzina, znajomi,
i...- przerwałam.
-I...?- Cris zmarszczył podejrzliwie brwi.
-I tak byś mi nie uwierzył.- zaczęłam unikać kontaktu
wzrokowego, przecież nie mogłam powiedzieć mu o…
-Czyżby Ronaldo?- cóż, kolega mnie wyręczył.
-Nie, coś ty!- wzdrygnęłam się teatralnie.- To nic
ważnego.
-Długo mam jeszcze czekać?!- krzyknął Puyol z drugiego
końca parkingu. Widocznie Tello przyjechał dziś na mecz razem z nim. A’propos –
chyba mam dług wdzięczności wobec Carlesa. Gdyby nie on, Cristian zapewne
domagałby się jakichś wyjaśnień.
-Ech, muszę iść.- skrzywił się Cris.- Spotkamy się
jeszcze kiedyś?- spojrzał na mnie niepewnie.
-Gramy w tej samej drużynie, jesteśmy na siebie
skazani!- zachichotałam.
-To świetnie.- uśmiechnął się szeroko.- A więc, do
zobaczenia!- pocałował mnie w policzek i pobiegł w stronę auta Puyola.
-Do zobaczenia.- pomachałam mu.
* * *
-Czy ja dobrze słyszę?- upewniała się Gabi.- Pocałował
cię Cristian Tello?!
-W policzek!
-To wspaniale!- przyjaciółka chyba zignorowała moją
odpowiedź. Gabriela była wprost zachwycona moją opowieścią o tym, co wydarzyło
się dziś przed stadionem. Cieszyła się tym bardziej niż ja!
Szczerze mówiąc, do mnie to jeszcze nie dotarło. Choć
rozmawiałam z nim jakieś cztery godziny temu, do tej pory trzęsły mi się ręce i
nie mogłam skupić się właściwie na
niczym.
Postanowiłam wyjść na spacer, ponieważ w domu nie
potrafiłam usiedzieć w jednym miejscu.
Mijałam kolejne dzielnice Barcelony, zachwycając się
jej walorami turystycznymi. Świeże powietrze bardzo mi pomogło, od razu
poczułam się lepiej, ochłonęłam. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, co się tak
naprawdę stało. Cristian mnie zahipnotyzował! Nie ma co się dziwić. Chłopak ma
nieziemski uśmiech i piękne oczy, jest czarujący. Nieśmiały i jednocześnie
niesamowicie pociągający. Moim celem stało się ponowne spotkanie go. To nie
było trudne, w końcu w każdej chwili mogłam przyjść na ich trening. Zauważyłam,
że zaczęłam myśleć o wykorzystywaniu mojego przywileju co do odwiedzania
stadionu z zamiarem zobaczenia młodego piłkarza Barcelony.
-Ja się chyba zakochałam…- powiedziałam sama do siebie,
siadając na ławce w parku. Ale czy nie jest za wcześnie, by o tym mówić?
Przecież rozmawialiśmy właściwie tylko raz. Czy to wystarczyło, żebym coś do
niego poczuła? Wątpię. Nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia. Ba, nie
wierzę w żadną miłość. W takim razie co to jest? Biję się z myślami. Jestem
bezradna. To „coś” nie do opisania. Pozostawia mnóstwo pytań, do których nie
potrafię znaleźć odpowiedzi.
* * *
Siedziałam w swoim pokoju, rozkoszując się panującą
ciszą. Gabrieli nie było w domu, wyszła na randkę z niedawno poznanym
chłopakiem. Cieszyłam się, że zaczynało jej się układać. Już za długo była
sama. Miałam tylko nadzieję, że ten Nicolas jest dla niej odpowiedni.
Postanowiłam, że będę go obserwować, bo przecież nie pozwolę na to, by moja
przyjaciółka marnowała swój cenny czas dla jakiegoś idioty!
Z przemyśleń wyrwał mnie dźwięk przychodzącego smsa.-
„Wyjrzyj przez okno.”- przeczytałam głośno. Autorem wiadomości był Ronaldo.
Zdziwiona pospiesznie wstałam z łóżka i podbiegłam do okna, uchylając firankę.
Przed domem stał znajomy mi już samochód. O jego maskę oparty był właściciel
auta – Cristiano. Mężczyzna uśmiechał się szeroko w moją stronę, a iskierki w jego
oczach było widać nawet mimo tego, że przykrywały je ciemne okulary.- Co on tu
do cholery robi?- mruknęłam pod nosem. Cóż, nie było czasu na zastanawianie
się, musiałam szybko się przygotować, bo ciągle byłam poganiana przez
Portugalczyka krzykami i telefonami.
Po piętnastu minutach wybiegłam z domu, nie mogąc
złapać tchu. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie przebrałam się, nie ułożyłam
włosów i nie umalowałam tak szybko.- Co cię do mnie sprowadza?- w końcu się
odezwałam, normując oddech.
Ronaldo zdjął okulary, spojrzał na mnie, unosząc brwi i
po chwili wybuchł donośnym śmiechem.- Wszystko w porządku?- wydusił.
-W jak najlepszym.- odparłam ironicznie.-Możesz mi w końcu powiedzieć, co kombinujesz?
-Najpierw wsiądźmy do auta.- puścił oczko.
-Hej, nie tak szybko, kolego!- pogroziłam mu palcem.-
Muszę wiedzieć, w co się pakuję.
-Nie dramatyzuj, to nic wielkiego.- podniósł mnie i
wepchnął siłą do samochodu. Moje sprzeciwy na nic się nie zdały…- Jak tam twoja
piłkarska forma?- zapytał, kiedy już ruszyliśmy.
-Wspaniale.- mruknęłam pod nosem, krzyżując ręce na
piersiach.
Połowa drogi upłynęła mi na teatralnym dąsaniu się i
ignorowaniu Portugalczyka. Nadal nie miałam pojęcia gdzie jedziemy, a nie
mogłam się zapytać, bo przecież się do niego nie odzywałam!
Pokonywaliśmy kolejne kilometry. Niebo zaczęło w końcu
ciemnieć. Wtedy coś zaczęło mi świtać…
-Zaraz, zaraz…- zmarszczyłam brwi, przyglądając się
znajomym ulicom.- Czy to nie są przedmieścia Madrytu?
-Brawo! Teraz już wiesz gdzie cię zabieram!- krzyknął z
nieukrywanym entuzjazmem Ronaldo.
-Zostałam… Uprowadzona!- pokiwałam bezradnie głową.-
Znowu… Tym razem też knujesz coś z Ramosem?- spojrzałam na niego, przybierając
ironiczny wyraz twarzy.
Portugalczyk odpowiedział mi śmiechem.- Wszystkiego
dowiesz się w swoim czasie.
*
* *
No i dowiedziałam się. Będąc w chyba największej willi,
jaką w życiu widziałam.
-Po naszej ostatniej randce na Bernabeu postanowiłem
pokazać ci mój dom.- wyszczerzył się Portugalczyk.
-Słucham?- spojrzałam na niego tępo.- To nie była
randka.
Samo oprowadzenie mnie po domu zajęło Crisowi pół
godziny. Budynek był olbrzymi, trzypiętrowy. Miał mnóstwo pięknie urządzonych
pokojów. Był cudowny. Zastanawiało mnie tylko jedno.
-Co ja tu w ogóle robię?
-Pomyślałem, że fajnie będzie spędzić ze sobą kilka
dni…- uśmiechnął się.- Ale tak… Po przyjacielsku!- dodał przerażony, widząc
moją minę. Już dobrze wiedział z czym wiąże się zdenerwowanie mnie.
-Kilka dni…? Chcę wrócić do domu!- oburzyłam się.
-Zostań tu przynajmniej do jutra…
-A trening? I Gabi? Przecież ona o niczym nie wie!-
krzyczałam.
-Tu się mylisz, wszystkiego dopilnowałem.- puścił
oczko.
Usiadłam zrezygnowana na kanapie w salonie.- Okej,
zostanę.- oznajmiłam po chwili namysłu.- Ale tylko do jutra!
-Dziękuję!- CR7
objął mnie uradowany.
Jak spędziliśmy resztę tego dnia? O dziwo… Było miło…
Nie kłóciliśmy się. To znaczy Cristiano po prostu ignorował moje humorki.
Zauważyłam nawet, że ograniczył swoje odzywki, starał się, by nie powiedzieć
kilku słów za dużo.
Oglądaliśmy głupie filmy, śmiejąc się przy tym do łez,
graliśmy w jakieś planszówki, w których najczęściej to ja triumfowałam, co
bardzo irytowało Ronaldo i niekiedy ciężko mu było tłumić w sobie
zdenerwowanie. Wieczorem zrobiliśmy sobie kolację, by skonsumować ją przy
kolejnym filmie. Tym razem zgodnie wybraliśmy horror. No tak, tylko tego wtedy
brakowało. Nie dość, że nie będę spała w swoim domu, to jeszcze nie usnę ze
strachu!
-To nie jest dobry pomysł, Cris.- pokiwałam głową,
spoglądając na ekran ogromnego telewizora.
-Nie panikuj, obronię cię przed każdym psychopatą,
który pojawi się tej nocy w moim domu.- Portugalczyk wybuchł śmiechem.- Po
prostu nie bierz tego na poważnie.- pocałował mnie w czubek głowy.
Przez moje ciało przeszły dreszcze, tego się kompletnie
nie spodziewałam. Zaczęłam analizować wydarzenie sprzed kilku sekund.
Przyjacielski gest, czy może coś więcej? Myśli w mojej głowie kłębiły się z
prędkością światła.
Nim się obejrzałam, ramię Cristiano wygodnie spoczywało
już na moich barkach. Czułam się coraz gorzej. Myślałam tylko o Tello. O jego oczach, uśmiechu, wspominałam naszą
rozmowę. Byłam już pewna, że jestem w nim zakochana. W Cristianie, nie w
Cristiano. Cóż za zbieżność imion!
Chciałabym wiedzieć, co myśli Ronaldo. Czego ode mnie
oczekuje? Że rzucę mu się w ramiona i będziemy żyli długo i szczęśliwie? Nic do
niego nie czułam, za to on do mnie… Skomplikowałam sprawę. Mogłam tu nie
przyjeżdżać. Jak mogłam się zgodzić na noc u Crisa?!
Film trwał w najlepsze. Starałam się skupić tylko na
nim, ale Portugalczyk mi na to nie pozwalał. Właściwie nie on, tylko intensywny
zapach jego perfum, który mnie hipnotyzował. Zaciągałam się nim, aż w końcu
zachciało mi się spać.
-Coś nie tak?- spytał mój towarzysz, czując, jak moja
głowa bezwładnie ląduje na jego ramieniu.
Nie doczekał się odpowiedzi, po prostu nie miałam już
siły nawet na jakikolwiek ruch. Poczułam tylko, jak Ronaldo mnie podniósł
(zachowując się przy tym najdelikatniej jak tylko potrafił), zaniósł mnie na
górę do swojej sypialni, położył na łóżku i okrył moje ciało ciepłą kołdrą. Po
chwili usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
-Cris…- mruknęłam pod nosem.- Zostań…
Mężczyzna bez słowa cofnął się i usiadł na podłodze,
obok łóżka.
W mojej głowie była tylko jedna myśl: „Co ja
zrobiłam?”. Po co kazałam mu zostać? Przecież jeszcze kilkanaście minut temu
chciałam od niego uciec… To było silniejsze ode mnie. Ale właściwie co? Uczucie
do Cristiano? Czy jest sens, by dłużej sobie wmawiać, że nic do niego nie
czuję? Przecież to oszukiwanie samej siebie. On jest wspaniały. Ma w sobie coś,
co pociągało mnie od samego początku naszej znajomości, co starałam się ukryć.
Przed Gabrielą, Ronaldo, przed samą sobą.
A Tello? Dlaczego kocham dwóch mężczyzn jednocześnie?
To wszystko zaczyna wymykać mi się spod kontroli.
Uniosłam delikatnie powieki. Zobaczyłam Portugalczyka
drzemiącego na skraju łóżka. Skupiłam się na miarowym unoszeniu i opadaniu jego
klatki piersiowej. Jego ciało było idealne w każdym calu.
Coraz ciężej było mi ukryć moje uczucia. To chore.
Muszę stąd uciec, zanim zrobię coś głupiego. Ale przecież jest… 2 nad ranem… Wszystko
przeciwko mnie. W sumie ucieczka to nie byłby dobry pomysł. W życiu nie
wyszłabym przecież na ulicę w środku nocy w zupełnie obcym miejscu! Po
obmyśleniu sytuacji, w której się znajdowałam, kompletnie opadłam z sił i
zasnęłam.
* * *
-Cholera, już jedenasta!- krzyczałam, błądząc po
ogromnym domu Ronaldo.- Dlaczego mnie nie obudziłeś?!- spojrzałam z wyrzutem na
Portugalczyka krzątającego się po kuchni.
-Spałaś tak słodko… Nie miałem serca cię budzić.- puścił
oczko.
-Serio?- spojrzałam na niego, unosząc brwi.- Teraz za
karę musisz odwieźć mnie do domu.
-To dla mnie przyjemność!
Poszłam na górę do pokoju, w którym spędziłam ostatnią
noc. Nie miałam ze sobą niczego, co mogłabym spakować, więc w zasadzie mogłam
wyjeżdżać z Madrytu w trybie natychmiastowym. Nagle jednak zauważyłam coś, obok
czego nie potrafiłam przejść obojętnie. Był to widok miasta, którego wczoraj
nie miałam okazji zobaczyć, ze względu na późną porę. Wyszłam na balkon, po
czym oparłam się o jego barierkę. Stolica Hiszpanii wyglądała cudownie.
Zakochałam się w Madrycie, już kiedy pierwszy raz się tutaj pojawiłam, a teraz…
Teraz utwierdziłam się w przekonaniu, że warto oddać serce temu miastu. Mnóstwo
okazałych budowli, placów, pięknych ulic, a nad tym wszystkim nieskazitelne
błękitne niebo. Każdy szczegół miasta tworzył idealną całość.
-Aż szkoda stąd wyjeżdżać, co?- szepnął mi do ucha
Cristiano, na co zareagowałam przeraźliwym piskiem.
-Mógłbyś mnie łaskawie nie straszyć?!
Piłkarz odpowiedział mi donośnym śmiechem. Po chwili
uspokoił się, opadł podobnie jak ja na barierkę, westchnął i skierował wzrok na
panoramę Madrytu, uśmiechając się co jakiś czas mimowolnie.
-Opowiedz o sobie.- Portugalczyk w końcu zdecydował się
przerwać krępującą ciszę.
-Nie bardzo wiem co konkretnie chcesz wiedzieć, ale…-
wzięłam głęboki oddech.- No więc, na imię mam Laura, jestem pół Polką, pół
Hiszpanką (mój ojciec pochodzi z Sewilli), mam prawie dwadzieścia lat,
znalazłam się tutaj właściwie całkiem przypadkiem…
-Masz kogoś?- przerwał mi, patrząc w ziemię.
-Nie.- odpowiedziałam, na co delikatnie się
uśmiechnął.- Nigdy nie miałam chłopaka. Wielu mi się podobało, ale wszystko
kończyło się na…- wzruszyłam ramionami.- Przyjaźni.
-Dlaczego?- zapytał, wyraźnie zaintrygowany.
-To proste: albo moja miłość nie była odwzajemniona,
albo po prostu traciliśmy kontakt, albo nie czułam nic wyjątkowego…- pokiwałam
głową w geście bezradności.
Ronaldo spojrzał na mnie niepewnie.- Mogę zadać ci
jeszcze jedno pytanie?- przygryzł wargę.
-Jeśli już rozmawiamy o wszystkim…
-Jesteś teraz zakochana?
Zastanowiłam się chwilę. Czułam coś do dwóch mężczyzn.
Jednym z nich był właśnie on, ale przecież się nie przyznam!- Tak.- odparłam po
chwili półszeptem. I wtedy zadzwonił mój telefon. To, co usłyszałam na zawsze
odmieniło moje życie…
__________________________
No to tak: wiem, że namieszałam z Cristiano i Cristianem, ale wszystkiego dowiecie się w swoim czasie.:D Cierpliwości, kochane! :)
W związku z tym, że odczuwam niesamowitą pustkę po zakończeniu "Siempre en el Camp Nou", rozpoczynam kolejne opowiadanie. Jest jednak jeden problem. O jakiej drużynie pisać? Postanowiłam zdać się na Was. Pomożecie? :)
Prędzej czy później każdy ulega urokowi Cristiano Ronaldo! Nie da się nie :D
OdpowiedzUsuńNo i jeszcze ten słodki Tello! Alleluja, czyżby coś się zaczynało? Reakcja Laury na piłkarza Barcy była przezabawna :) Sama pewnie bym tak zareagowała XD
Poza tym w pewnym sensie Laura na dwóch Cristianów xD Mam nadzieję, że ostatecznie postawi na Tello :')
Jeśli chodzi o nowe opowiadanie drużynę, to nie wiem co mogę podpowiedzieć. Byłabym wdzięczna, gdybyś tylko nie zaczęła pisać o BVB, bo za dużo tego. Jakoś w ogóle mnie nie fascynuje Bundesliga. No ewentualnie samo Schalke 04.
Ale mogłabyś pisać np. o Maladze, Sewilli czy coś :D To są dość fajne kluby, a opowiadanie tym samym byłoby oryginalne, bo dużo o nich raczej nie ma.
Czekam na nowy i pozdrawiam :)
jak zawsze boski ;D
OdpowiedzUsuńMoże napisz o Alvaro Moracie ;D
Hhahah jest to świetne , kocham to ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na nowy
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHola! No to mamy problem :D Cristian & Cristiano... Hymhym. Ja to bym wybrała Tello bez dwóch zdań :D Mam nadzieję, że Laura też tak by zrobiła :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zapraszam na kontynuacje opowiadania o Tello: http://pero-nunca-hevisto-alguien-como-tu.blogspot.com/
UsuńPozdrawiam :D
Zapraszam na pierwszy rozdział na http://ayudame-me.blogspot.com!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :D
OdpowiedzUsuńCristiano albo Cristian ^^
Mam nadzieję, że wyjaśni się jak najszybciej :d
A co do bloga.. a jakie kluby masz do wyboru?
Wszystkie jakie tylko istnieją :D
UsuńLiczę na Waszą podpowiedź, bo kompletnie nie mam pomysłu...
Chętnie przeczytałabym o Chelsea bądź Reprezentacji Hiszpanii ^^
UsuńOgólnie wpadłam Cię jeszcze zaprosić na http://zakochanawbarcelonie.blogspot.com/
No to ma dziewczyna orzech do zgryzienia. Szczęściara z niej, adorowana przez dwóch tak wspaniałych piłkarzy. Osobiście chyba wybrałabym Tello.
OdpowiedzUsuńJesli chodzi o opowiadanie to jak dla mnie może być to Chelsea, Arsenal... Wszystko co piszesz jest świetne :)
Pozdrawiam :)
http://in-love-with-madrid.blogspot.com/ Zapraszam na rozdział 11 :)
OdpowiedzUsuńCześć, przeczytałam to o gg, ale ja od rana jestem i nic nie dostałam :( Spróbuj jeszcze raz, proszę :) 43267748
OdpowiedzUsuńCiekawość mnie zżera jak myślę o tym co to za wiadomość, która odmieniła życie Laury. A tak w ogóle to ja zaczynam się pomału gubić... Ronaldo czy Tello? Mam nadzieję, że to wszystko się jakoś wyjaśni. Jestem ciekawa co sobie Ronaldo pomyślał, jak mu Laura powiedziała, że jest zakochana :D Czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńhttp://in-love-with-madrid.blogspot.com/ Zapraszam na ostatni, dwunasty rozdział opowiadania o Ramosie :-)
OdpowiedzUsuńjeju, oby była z Cristianem. Biedny, nie potrafił się wysłowić przy Laurze. Słodki jest ;) a Alexis wchodzi w grę ? też byłby okej
OdpowiedzUsuńhttp://pero-nunca-hevisto-alguien-como-tu.blogspot.com
OdpowiedzUsuńnowy rozdział, zapraszam :D