Gabriela
krzyczała chaotycznie do słuchawki. Z jej wypowiedzi zrozumiałam tylko jedno,
ale chyba najważniejsze zdanie: Cristian miał wypadek samochodowy, jest w
szpitalu. Te słowa dotarły do mnie dopiero po kilkunastu sekundach. Przez
chwilę nie potrafiłam złapać oddechu, straciłam kontakt z rzeczywistością.
-Laura, do cholery, co jest?!- Ronaldo szarpał mnie za
ramiona rozpaczliwie. Patrzył na mnie wyraźnie przerażony, a ja robiłam się
coraz bledsza.
-Tello jest w szpitalu.- wyszeptałam, patrząc w bliżej
nieokreślony punkt.- Miał wypadek.- przełknęłam głośno ślinę.
Portugalczyk nie mówił już nic więcej. Złapał mnie za
rękę i pociągnął za sobą. Ledwo potrafiłam przebierać nogami.
Po chwili byliśmy już w samochodzie piłkarza, który
właśnie nerwowo przekręcał kluczyk w stacyjce. Kiedy udało mu się odpalić
silnik, ruszyliśmy z piskiem opon. A później? Później nic już nie pamiętam...
To wszystko dlatego, że z powodu nerwów nic do mnie nie docierało.
* * *
W końcu dotarliśmy do szpitala, w którym znajdował się
Cristian. Właściwie byłam tam sama… Nie wiem, co się stało z Ronaldo, ale w
tamtym momencie skupiłam się tylko na tym, by znaleźć salę, w której leży
Tello. Po krótkiej wymianie zdań z pielęgniarką napotkaną w recepcji szpitala,
pobiegłam do wskazanego pomieszczenia na drugim piętrze. Niestety nie zostałam
wpuszczona do pokoju. Lekarz powiedział, że wszelkie wizyty nie są teraz
wskazane i mogą jedynie zaszkodzić poszkodowanemu. Mężczyzna nie powiedział mi
nawet co się konkretnie wydarzyło, dlatego gdy tylko zniknął za drzwiami
sąsiedniej sali, po prostu weszłam do pomieszczenia, w którym leżał Cristian,
pozostając niezauważona przez nikogo z personelu.
Na palcach, najciszej jak potrafiłam, podeszłam do
łóżka. Cristian spał. Na twarzy nie miał żadnych obrażeń. Tylko tyle mogłam
ocenić, bowiem reszta ciała przykryta była kołdrą. Dziękowałam Bogu, że wypadek
nie był poważny. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby coś mu się stało…
-Czemu tak na mnie patrzysz?- usłyszałam szept. Na
początku myślałam, że po prostu się przesłyszałam, ale kiedy spojrzałam na
twarz Crisa, ten rzeczywiście już nie spał, a nawet uśmiechał się delikatnie!
Automatycznie do moich oczu napłynęły łzy.- Cieszę się,
że żyjesz.- odpowiedziałam.
-Nie jest tak źle, jak wyglądało. Czuję się dobrze.-
zapewnił.- A ja się cieszę, że jesteś teraz ze mną.- oznajmił, po czym syknął
cicho i zamknął oczy.
-Coś nie tak?- zmarszczyłam brwi. Zauważyłam, że klatka
piersiowa piłkarza przestała się unosić. Moje ciało momentalnie ogarnął
paraliż.- Tello!- już miałam wybiegać z pomieszczenia w celu zawołania lekarza,
kiedy za plecami usłyszałam śmiech chłopaka.
-Żartowałem!- krzyknął zadowolony z siebie.
Odwróciłam się, krzyżując ręce na piersiach.- To wcale
nie było śmieszne, kretynie.- burknęłam.
Resztę tego dnia spędziłam razem z Crisem w szpitalu.
Rozmawialiśmy, wygłupialiśmy się, aż w końcu odwiedził nas lekarz, który kilka
godzin temu nie pozwolił mi wejść do tego pomieszczenia. Cóż, obyło się bez
„wojny” po tym, jak w mojej obronie stanął Tello, mówiąc, że beze mnie by tutaj
nie wytrzymał. Doktor przyniósł nam dobrą wiadomość: wszystko poszło sprawnie i
Cristian już dziś mógł opuścić szpital. Opuściliśmy więc jak najszybciej
budynek i zaczęliśmy zastanawiać się, czym możemy wrócić do domu. Wtedy
przypomniałam sobie, że przecież przyjechałam tutaj z Ronaldo i nie mam pojęcia
gdzie on teraz jest. Wyjęłam telefon z kieszeni, zobaczyłam wiadomość, której
nadawcą był Portugalczyk.
Wracam
do Madrytu. Pamiętasz naszą rozmowę o tym, czy jesteś zakochana? Już wiem, kto
jest tym szczęściarzem. Jak się spotkamy, pogratuluję mu. Cieszę się z Twojego
szczęścia, Tello, mimo że jest moim rywalem, jest dobrym chłopakiem. Zasługuje
na Ciebie.
Kocham
Cię, pragnę Twojego szczęścia. Mam nadzieję, że on nigdy Cię nie skrzywdzi.
Nie
zapomnij o mnie, CR7. – przeczytałam w myślach, roniąc
jednocześnie łzy. Właśnie dostałam potwierdzenie moich nocnych przemyśleń.
Cristiano naprawdę mnie kochał. I wiedział, że jestem zakochana, ale skąd
wiedział o Tello? Cóż, najwidoczniej moja reakcja na telefon Gabi wystarczyła,
by stwierdzić, ile ten chłopak dla mnie znaczy. A znaczy naprawdę bardzo wiele.
Jest moim słońcem w pochmurne dni, głównym powodem uśmiechu, ma w sobie coś
wyjątkowego, coś, czego nie ma nikt inny.
-Zamówiłem…- Cris przerwał, odwracając się w moją
stronę.- …Taksówkę… Co jest?- zapytał, widząc moje wilgotne policzki, których
nie zdążyłam wytrzeć.
-Nic.- mruknęłam pod nosem.
-Daj spokój, przecież widzę.- przytulił mnie. I wtedy
poczułam się… wyjątkowo. Wyobraziłam sobie, że jesteśmy jedynymi ludźmi na
całej planecie. W tamtym momencie istniał dla mnie tylko on.
Obejmowałam Cristiana, jednocześnie po raz kolejny
czytając wiadomość od Ronaldo. Zraniłam go. Portugalczyk cierpi teraz przeze
mnie, a ja nie mogę nic z tym zrobić. Mogę… Ale… Nie chcę. Przecież to byłoby
głupie, gdybym była z nim na siłę. Teraz już wiem, że uczucie do niego jest
niczym w porównaniu do tego, co czuję do Tello. Czas zapomnieć o Ronaldo. To
był krótki, choć wspaniały epizod w moim życiu. Czas skupić się na relacjach z
Hiszpanem, bo to jego tak naprawdę kocham. Czas wyjawić mu swoje uczucia. Muszę
tylko znaleźć odpowiedni moment…
Staliśmy wtuleni w siebie przed budynkiem szpitalnym,
dopóki nie przyjechała zamówiona przez Crisa taksówka, którą dojechaliśmy pod
mój dom.
-Dziękuję za dzisiaj.- powiedział Tello na odchodne,
uśmiechając się przy tym słodko.
Odpowiedziałam mu pocałunkiem w policzek i wysiadłam z auta, machając
Cristianowi aż do momentu, kiedy samochód zniknął za zakrętem.
* * *
Weszłam do domu po cichu, chcąc przestraszyć Gabi.
Przyjęłam dość dziwną formę powitania przyjaciółki, z którą nie widziałam się
przez ostatnie dwa dni…
Zakradłam się do jej pokoju. Gabrieli tam nie było.
Przyszedł czas na kuchnię, gdzie również jej nie znalazłam. W końcu zaczęłam
skradać się do salonu, kiedy dziewczyna wyskoczyła zza drzwi do łazienki,
niesamowicie mnie tym przerażając.
-Hej, to ja miałam przestraszyć ciebie!- krzyknęłam z
udawanym wyrzutem.
-Nie potrafisz zachowywać się cicho.- zauważyła.- A
poza tym, widziałam jak całowałaś Tello w policzek!- podskoczyła z radości.-
Zastanawia mnie tylko jedno. Wyjechałaś z Ronaldo, a wróciłaś z Cristianem?-
Gabi zmarszczyła brwi.
-To przez ten wypadek.- westchnęłam, przygryzając
wargę. Pomyślałam „Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.”
-Musisz opowiedzieć mi wszystko od początku.-
powiedziała stanowczo moja przyjaciółka.- Co się działo w Madrycie?
Usiadłyśmy więc na kanapie w salonie i zaczęłam
dokładnie przedstawiać Gabrieli historię ostatniego weekendu. Począwszy od
wieczoru z Cristiano, a skończywszy na popołudniu spędzonym w szpitalu.
-I właśnie wtedy doznałam olśnienia.- uśmiechnęłam się
mimowolnie, wspominając moment, kiedy zobaczyłam Tello w szpitalu.
-Jakie to romantyczne…- podsumowała Gabi.- Ale dlaczego
nie pojechałaś do niego?!
-Hej, zwolnij trochę!- zaśmiałam się serdecznie.-
Wszystko w swoim czasie.
-Powinnaś już działać.- powiedziała pewnym tonem.-
Będzie z was piękna para…- rozmarzyła się.
-A ty i Nicolas?
-Łatwo przyszło, łatwo poszło.- pokręciła głową.- To
palant.
-Wydawał się miły.- na mojej twarzy pojawił się grymas
niezadowolenia.- Widzisz? Właśnie dlatego muszę jeszcze zaczekać. Musimy się
lepiej poznać.
-Może masz rację…
*
* *
-Cristian… Jesteś wspaniałym chłopakiem, chciałabym
powiedzieć ci… Że… Jesteś dla mnie naprawdę ważny.- przygryzłam wargę. Gabi
patrzyła na mnie jak na idiotkę. Właśnie odbywała się próba. Próba przed tym
ważnym dla mnie dniem, w którym to powiem piłkarzowi pewne ważne zdanie.
Przyjęłyśmy, że moja przyjaciółka będzie grała rolę Tello.
-To było… Tragiczne.- pokręciła głową.- Jeżeli nie
wiesz co powiedzieć przy mnie, to… Może nagraj mu wiadomość.- zaśmiała się.
-Dam radę.
* * *
Za chwilę miał przyjechać po mnie Cristian. Zaledwie kilkanaście minut temu
zadzwonił z wręcz rozkazem, bym przygotowała się jak najszybciej i czekała na
niego przed domem. Nic więcej nie chciał mi powiedzieć, więc po prostu
wykonałam jego polecenie i z niecierpliwością wyczekiwałam piłkarza. Już po
chwili zauważyłam jego czarne Audi, wyłaniające się zza zakrętu.
-Coś się stało?- zapytałam zdezorientowana, wsiadając
do samochodu.
Tello ruszył z piskiem opon, uśmiechając się
tajemniczo. Nie mówił nic.
-Uzyskam jakąś odpowiedź…?
Cris dalej milczał, co zaczynało mnie irytować.
-Tello, do cholery!
Nadal nic… Jechaliśmy więc w ciszy całą drogę. Podróż
trwała nieco ponad dwadzieścia minut, więc nie zdążyła mi się nawet znudzić.
Siedzenie bez słowa obok Cristiana wcale nie było tak krępujące jak myślałam.
W końcu młody napastnik FC Barcelony zatrzymał swój
pojazd. Wysiedliśmy. Znajdowaliśmy się na jednej z katalońskich plaż. Było
wspaniale… Widok zapierał mi dech w piersiach. Słońce, które leniwie chowało
się za horyzontem nadawało wieczorowi uroku. Morze było spokojnie, fale morskie
cicho szumiały, obijając się o skały. Bezchmurne niebo przybierało coraz
ciemniejszy kolor, a nieznośny jeszcze kilkanaście minut temu wiatr ustał.
Cristian prowadził mnie za rękę wzdłuż brzegu plaży.
Czułam się niesamowicie wyjątkowo w jego towarzystwie. Wyobrażałam sobie, że
jesteśmy jedynymi ludźmi na Ziemi, istniejemy tylko my, tylko dla siebie
nawzajem. Zachowywaliśmy się jak para. Rozmawialiśmy swobodnie, śmialiśmy się
jak małe dzieci. Wtedy uświadomiłam sobie, że wiemy o sobie już chyba wszystko.
Poznaliśmy się na tyle dobrze, że bez zastanowienia mogę wyjawić mu mój
najskrytszy sekret. Ufam mu bezgranicznie, jestem tego pewna. Pomyślałam, że nie
mogę dłużej czekać. Muszę powiedzieć mu, co tak naprawdę czuję. Muszę rozwiać
wszelkie wątpliwości, nie zważając na to, co będzie później.
-Już wiesz dlaczego tak się spieszyłem?- zapytał,
patrząc na mnie z szerokim uśmiechem.
-Nie mam pojęcia.- pokiwałam głową.
-Popatrz tam.- wskazał palcem na horyzont. Słońca już
prawie nie było widać.- Chciałem pokazać ci ten wspaniały widok. Gdybym mógł,
spędzałbym tutaj cały swój czas i postanowiłem, że... Miło będzie spędzić tutaj
czas właśnie z tobą.- spuścił wzrok.
Zatrzymałam się, stając naprzeciwko chłopaka. Teraz,
albo nigdy.
-Cris…
Tello spojrzał w moje oczy, cały czas trzymając mnie za
rękę. Staliśmy tak wpatrzeni w siebie na tle zachodzącego słońca dobre pięć
minut, zanim zdołałam coś z siebie wykrztusić.
-No więc…- przygryzłam wargę. Kompletnie nie potrafiłam
skleić zdania, a przecież wszystko miałam już „wyćwiczone”!
I wtedy Cristian przejął inicjatywę. Nic nie
powiedział, ale zrobił coś, czego się nie spodziewałam, przynajmniej na tamtą
chwilę. Tak, pocałował mnie. A właściwie wpił się w moje usta z niesamowitą
zachłannością, która po chwili dała upust nieśmiałości. Piłkarz odsunął się ode
mnie delikatnie, ale nasze usta wciąż znajdowały się kilka centymetrów od
siebie. Spojrzałam w jego oczy. Byłam już zupełnie pewna swoich uczuć. Ten pocałunek
był czymś w stylu umowy, na mocy której każda ze stron staje się odpowiedzialna
za serce drugiego. Bez zastanowienia odwzajemniłam jego pocałunek, przygryzając
co jakiś czas jego dolną wargę, na co za każdym razem reagował uśmiechem.
Wplotłam palce w jego włosy, on z kolei położył dłoń na mojej talii, a drugą
głaskał mój policzek. Czułam się cudownie. Tak, jak jeszcze nigdy w życiu.
Kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy, oboje nie
mogliśmy złapać tchu. To było coś niesamowitego. Cristian znów się do mnie
zbliżył, ale tym razem tylko po to, by mnie przytulić. I staliśmy tak, ciesząc
się sobą i obserwując morze, które wraz ze słońcem układało się do snu, aż do
momentu, kiedy zrobiło się zupełnie ciemno. Drogę oświecała nam wtedy tylko
latarnia morska, za której chaotycznymi ruchami światła staraliśmy się podążać.
W końcu udało nam się dotrzeć do samochodu Crisa, który
właśnie się ze mnie śmiał, bo po drodze przez plażę zgubiłam buta. Mnie to
nawet odpowiadało, bo Tello zdjął mi później drugiego buta i niósł mnie aż do auta.
Wsiedliśmy do czarnego Audi i ruszyliśmy przed siebie. Nie chciałam wracać do
domu. Nie chciałam rozstawać się z Cristianem ani na minutę.
-Może dzisiaj prześpisz się u mnie?- piłkarz zapytał
nieśmiało, patrząc to na mnie, to na drogę.
Czytasz
mi w myślach? - pomyślałam.- Szczerze mówiąc, miałam
taki zamiar.- zaśmiałam się.- A jeśli nie masz nic przeciwko…- przygryzłam
wargę.
Kąciki jego ust momentalnie powędrowały ku górze, a
jego twarz oblał rumieniec.
* * *
Wchodziliśmy do domu Tello tak nieudolnie, że
stłukliśmy chyba wszystko, co napotkaliśmy na swojej drodze. Wszystko tylko
dlatego, że nie poruszaliśmy się tak, jak robią to normalni ludzie. Wyglądało
to mniej więcej tak: ja, zwieszona na szyi piłkarza całowałam go zachłannie, a
on podtrzymywał mnie w talii i prowadził… chyba sam nie wiedział dokąd. W końcu
wylądowałam na… blacie kuchennym? Tak, po chwilowej obserwacji stwierdziłam, że
jesteśmy w kuchni. Cris składał pocałunki na moich ustach, policzkach i szyi,
ja natomiast splotłam nogi na jego biodrach.
Nagle Cristian odsunął się ode mnie.- A więc oficjalnie
jesteśmy parą?- wyszeptał, uśmiechając się.
Pokiwałam twierdząco głową, a Tello znów chciał wpić
się w moje usta, ale mu na to nie pozwoliłam.- Zaczekaj. Chcę ci coś
powiedzieć.- zsunęłam się z blatu kuchennego i zbliżyłam się do chłopaka na
taką odległość, by móc go objąć, ale również patrzeć w jego oczy.- „Dzień dobry kochanie”. To zdanie chcę
słyszeć z twoich ust codziennie. Chcę oglądać twoją zaspaną twarz zaraz po
przebudzeniu. Jesteś tym, z którym chcę dzielić każdy moment, każdy szczegół
mojego życia. Z dnia na dzień kocham cię coraz bardziej, choć do dziś się z tym
ukrywałam.- spuściłam na chwilę wzrok.- Teraz wiem, że to był błąd. Stałeś się
częścią, a nawet całością mnie. Kiedy nie było cię w pobliżu, wyobrażałam sobie
twój piękny uśmiech, twoje oczy, kiedy zerkałeś na mnie na stadionie. Chcę być
głównym powodem twojego uśmiechu, chcę ciebie…- popatrzyłam w dół. Chwilę
później czułam już jak Cris unosi delikatnie moją głowę. Iskierki w jego oczach
skakały radośnie. Tello był niesamowicie skupiony, ale już nie spięty. Już
wcale się nie krępował. Znów objął mnie w talii i chciał mnie pocałować, ale…
-To było dobre.- usłyszeliśmy męski głos. O framugę
drzwi do kuchni opierał się nie kto inny, jak Alexis Sanchez.
-Co ty tu do cholery robisz?- syknął podenerwowany
Cristian.
-W zasadzie to… nie wiem.- wzruszył ramionami.- Thiago
i Alves zostawili mnie tutaj.
-Aż się boję wiedzieć, co znowu kombinujecie.-
powiedział Tello, na co zareagowałam śmiechem.
Reszta tego wieczoru wyglądała następująco: Cris musiał
odwieźć Sancheza do domu, a kiedy wrócił, ja spałam już na kanapie w salonie.
Przebudziłam się, kiedy piłkarz wnosił mnie na górę, jednak gdy tylko poczułam
pod sobą niesamowicie wygodny materac, znów w momencie zmorzył mnie sen.
-Dobranoc, kochanie.- szepnął Tello, po czym ucałował
czubek mojej głowy.
Cieszycie się z tego transferu? Ja baaardzo :) |